Sam śnieg jak i pora roku jaką jest zima wpływa na mnie w olbrzymiej mierze depresyjnie i zniechęcająco. Nie lubię tego okresu na równi z nienawiścią jaką darzę miesiąc grudzień i styczeń. No ale stało się. Sypnęło. I to całkiem nieźle. I ciągle sypie. I nie zamierza przestać. Kurwa, ja pierdolę - życiowe motto Miauczyńskiego, będzie mi teraz towarzyszyć ilekroć chwycę za mój mój ulubiony przyrząd do odśnieżania. A przecież mogło być inaczej. Piękniej, cieplej, bardziej komfortowo i minimalistycznie. Tak jak lubię teoretycznie. Bo w praktyce mam to co mam. I to jest piękne... :)
..przyjemnie po kilku latach, zajrzeć na Twój blog ;)
OdpowiedzUsuń..uwielbiam zimę, właśnie taką bielusieńką, nieco mroźną :)
..bardzo lubię kominki, fajnie jest patrzeć na palące się płomyki ognia ;)
- pozdrawiam ciepło :)
A ja Kopaczu lubię zimę! Co tam - uwielbiam! Mróz, śnieg... To piękne :)
OdpowiedzUsuń