Szarość listopada dodaje mi otuchy. Wyjątkowo w tym fatalnie beznadziejnym roku. Jego mistyczna aura szczególnie przesiąka mnie kiedy jestem w lesie. Tam znika wszystko z czym mam styczność za dnia. Pozostaje jedynie cisza i taniec ostatnich liści spadających z uśpionych drzew.
Jak śpiewała Siekiera - i tylko ten wiatr.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Te utwory idealnie komponują się z tą scenerią. Zresztą cała płyta jest genialna :)
Usuń