Droga Beato, ciężko drążymy ten temat razem z małżonką, żeby tam osiąść na stałe (wprawdzie to nie sama Białowieża, lecz Hajnówka oddalona raptem niecałe 15 km od stricte zielonego buszu). Czas pokaże, ale jakie perspektywy po powrocie!? Wolę nie myśleć.
Podoba mi się to! Haiku również. A tak na marginesie, to lepiej jest się chyba wytaplać w leśnym błocie, niż w miejskim. Chociaż geneza brudu jest ta sama. Pozdrawiam :)
..."ulotna chwila ciszy" - hm, tak się zastanawiam czy l. mnoga nie byłaby właściwsza, wszak nie raz zapędzałeś się do lasu by ucieć od zgiełku miasta, by słuchać śpiewu ptaków, szumu liści.
Fakt, nie od razu. Zazwyczaj jest to jak walka, polegająca na sprawnym i szybkim wyrwaniu się ze szpon przetrzymującego cię miasta. Liczba pojedyncza pozwala mi się skupić na teraźniejszości przeżywanej chwili zanim odejdzie. Mnoga oddziałuje na mnie jakby z wyprzedzeniem, dając rychły znak przemijalności, tego co jeszcze nie nastąpiło. Poza tym w życiu różnie bywa. Może zdarzyć się tak, iż zabraknie tego kolejnego razu. Pozdrawiam:)
ulotna
OdpowiedzUsuńtak
ależ mi brakuje chwil spokoju
spokój i spacer. o tak :)
OdpowiedzUsuń...takiego CIę uwielbiam....:)....
OdpowiedzUsuńZROBIĘ TO W SOBOTĘ,
OdpowiedzUsuńROBIĘ to w każdą sobotę...
Zawsze należy szukać okazji, żeby wyrwać go, z tego miejskiego obłędu choćby odrobinę. Tego życzę każdemu :)
OdpowiedzUsuńO taki spacer po lesie mi się marzy Kopaczu, dzięki za obudzenie miłych wspomnień:)
OdpowiedzUsuńNo, dziku! Jakbym był myśliwym, to bym się przestraszył i strzelił lufkę! :)))
OdpowiedzUsuńAuuuuuuuuuuuuuu!
OdpowiedzUsuńNa takich spokojnych spacerach też mi się haiku układają :-)
OdpowiedzUsuńA gdzie to taki las?
Po celnej lufce, wycie wygląda zupełnie inaczej. Szamani pewnie o tym wiedzą ;)
OdpowiedzUsuńAno Isle - Białowieża :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie jakoś mi nie wyglądało na okolice Londynu :-))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Gdzieś się tam zapuścił?
OdpowiedzUsuńOddychaj!
Margo, za jeden głęboki oddech tam, gdzie zrobione zostało to zdjęcie jestem w stanie oddać wszystko z wyjątkiem mojej ukochanej :)
OdpowiedzUsuńBiałowieża? no, ale nie teraz przecież:)
OdpowiedzUsuńpospaceruj w tej zimnej ciszy...ciężko
Droga Beato, ciężko drążymy ten temat razem z małżonką, żeby tam osiąść na stałe (wprawdzie to nie sama Białowieża, lecz Hajnówka oddalona raptem niecałe 15 km od stricte zielonego buszu). Czas pokaże, ale jakie perspektywy po powrocie!? Wolę nie myśleć.
OdpowiedzUsuńMnie ten obrazek bardziej skłania do przemyśleń o treści zbliżonej do:
OdpowiedzUsuńrozmokła droga
ufajdałam se spodnie
od tego błota
Ale park zimą również wygląda pięknie!
Podoba mi się to! Haiku również. A tak na marginesie, to lepiej jest się chyba wytaplać w leśnym błocie, niż w miejskim. Chociaż geneza brudu jest ta sama. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń..."ulotna chwila ciszy" - hm, tak się zastanawiam czy l. mnoga nie byłaby właściwsza, wszak nie raz zapędzałeś się do lasu by ucieć od zgiełku miasta, by słuchać śpiewu ptaków, szumu liści.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Robert
Fakt, nie od razu. Zazwyczaj jest to jak walka, polegająca na sprawnym i szybkim wyrwaniu się ze szpon przetrzymującego cię miasta. Liczba pojedyncza pozwala mi się skupić na teraźniejszości przeżywanej chwili zanim odejdzie. Mnoga oddziałuje na mnie jakby z wyprzedzeniem, dając rychły znak przemijalności, tego co jeszcze nie nastąpiło. Poza tym w życiu różnie bywa. Może zdarzyć się tak, iż zabraknie tego kolejnego razu. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń