Raz jest słońce, raz jest deszcz - ha ha - jakiś bollywoodzki tytuł mi się nasunął. Ale poważnie, to rozumiem Cię doskonale. Ja czuję, że wpadłam w straszny kierat monotonii i nie widzę wyjścia z tego martwego punktu. I to jest straszne!
To się nazywa życie i to jest straszne, zwłaszcza kiedy szukamy wyjścia po omacku. Jako taka perspektywa kreatywności tej monotonii, wydaje się być pocieszająca. Pozdrawiam:)
Chyba jednak lepsze to niż ciągłe siedzenie z tyłkiem w miejscu i patrzenie, jak inni oscylują sobie pomiędzy dwoma dowolnie wybranymi punktami osadzonymi na płaszczyźnie ich rzeczywistości - od tego zbiera się na wymioty. A tak przynajmniej jesteś ciałem w ciągłym ruchu!
I to właśnie ratuje mnie z tej całej rutyny cholernej niemocy, która jeszcze podżegana moją leniwą i niezdecydowaną naturą umiejscowiłaby najchętniej mnie w jakimś zapajęczonym kącie i puściła w zapomnienie. No i przynajmniej ruch to zdrowie. Pozdrawiam.
i nigdy TO NIE JEST to samo miejsce, nigdy
OdpowiedzUsuń(nie wierz w to!:)
Technicznie rzecz ujmując i podążając teorią czterech pór roku - racja ;)
OdpowiedzUsuńTo musiałoby być dreptanie w kółko.
OdpowiedzUsuńI prawdopodobnie jest; tylko z różnymi aspektami doznawania.
OdpowiedzUsuńRaz jest słońce, raz jest deszcz - ha ha - jakiś bollywoodzki tytuł mi się nasunął. Ale poważnie, to rozumiem Cię doskonale. Ja czuję, że wpadłam w straszny kierat monotonii i nie widzę wyjścia z tego martwego punktu. I to jest straszne!
OdpowiedzUsuńTo się nazywa życie i to jest straszne, zwłaszcza kiedy szukamy wyjścia po omacku. Jako taka perspektywa kreatywności tej monotonii, wydaje się być pocieszająca. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńLubię ten twój dystans do własnej filozofii :-).
OdpowiedzUsuńChyba jednak lepsze to niż ciągłe siedzenie z tyłkiem w miejscu i patrzenie, jak inni oscylują sobie pomiędzy dwoma dowolnie wybranymi punktami osadzonymi na płaszczyźnie ich rzeczywistości - od tego zbiera się na wymioty. A tak przynajmniej jesteś ciałem w ciągłym ruchu!
OdpowiedzUsuńI to właśnie ratuje mnie z tej całej rutyny cholernej niemocy, która jeszcze podżegana moją leniwą i niezdecydowaną naturą umiejscowiłaby najchętniej mnie w jakimś zapajęczonym kącie i puściła w zapomnienie. No i przynajmniej ruch to zdrowie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńzobaczyłam siebie: do pracy, z pracy i tak w kółko...:-(
OdpowiedzUsuńPrawidłowa interpretacja tekstu Emmo :)
OdpowiedzUsuń...i dobrze....byle nie w miejscu....
OdpowiedzUsuń