To wszystko jest jakąś iluzją, niesprecyzowanym pędem realizacji nieosiągalnego. Cała ta konstrukcja, wbudowana w naszą zdolność porozumiewania się z otoczeniem za pomocą najbardziej wyszukanych metod. Ślepe załączniki doznawanych ładunków emocjonalnych, potęgują w nas jeszcze bardziej tą chęć podążania za abstrakcyjnym światem marzeń. Sam fakt doskonałej struktury umysłu. Możliwość odczytywania własnych myśli bez potrzeby ich wypowiadania, kreowanie dowolnych obrazów i nadawanie im kolorów wedle własnej woli i uznania. Tworzenie pojęć czystych w swojej idealności, często przerastających swoją doskonałością i precyzją samych twórców. Z czego niewątpliwie szczyciłby się Kartezjusz, aż po dziś dzień. Nieustępujące łaknienie przerzucania krain łagodności z jednej ręki do drugiej. Przyrost chęci i perfekcyjnych założeń nad możliwością ich rzetelnego wykonania i osiągnięcia zamierzonych rezultatów, w stopniu choćby minimalnym. Ładunek koncepcji często trudny do podniesienia... .
Miotam się wokół tego wszystkiego jak bezpański pies w deszczu, jak naiwny kowal losu, któremu podstępem zostało skradzione kowadło.
najgorsza to werbalizacja, idzie wszystko w świat....
OdpowiedzUsuńczasami grymas jest bardziej dosadny niz mowa...
OdpowiedzUsuńgest bardziej rani niz krzyk...
W sumie nic bardziej nie wyprowadza człowieka z równowagi niż milczenie.
OdpowiedzUsuń