Znowu nastąpił dzień, w którym intensywność przeżytych wspomnień jest tak wyraźna, jakby zdarzenia których doświadczyłem, wydarzyły się wczoraj. Jest to chwila dość przygnębiająca, gdyż nie ma odbicia w realnej teraźniejszości, pozostając jedynie w swojej obrazowej formie, gdzieś w chaotycznych zakamarkach mojego umysłu.
Chwytając okazję w oderwaniu od rzeczywistości, na powrót rozpoczynam swoje przeszłe wędrowanie:
- jako młodzieńczy brzdąc, włóczący się z plecakiem po bujnych lasach i magicznych pustkowiach razem ze swoją niezastąpioną drużyną harcerską "Grąd".
- jako miłośnik matczynego pichcenia, wchłaniający w siebie aromaty i przysmaki w najróżniejszych postaciach, w tak dobrze mi znanej rodzinnej kuchni. Na ósmym piętrze bloku, przypominającego pudełko zapałek z widokiem na zachód, gdzie podczas kolacji słońce kłaniało ci się przed snem.
- jako znikomy poeta, przepłukujący swoje wiersze pitnym miodem, podczas szaleńczo-metafizycznych wieczorków poetyckich.
- jako niczym nieskrępowany student filozofii, przecierający co roku wczesną jesienią, znane jak własną kieszeń szlaki Kazimierza Dolnego, z butelką taniego wina w ręku. Szukający w atmosferze ciszy i spokoju Góry Trzech Krzyży, refleksji nad przemijaniem i nieosiągalnej istoty życia.
- jako najszczęśliwszy wybraniec, przemierzający ze swoją ukochaną (aktualnie małżonką) kilometry romantycznych spacerów, popijając "szarlotkę" w skali zagęszczenia 65% na 35% soku jabłkowego wymieszanego od razu w kartonie.
- jako naiwny idealista zafascynowany utopijnymi wizjami naprawy świata, wierzący że walcząc z wiatrakami można coś zdziałać.
- jako doznająca jednostka, która w swoim czasie również ulegnie potędze przemijalności.
- jako...
Tak trzymaj Kopacz. A w ogóle w lipcu będę już w Polsce, w górach i zapraszam. Możemy z butelką taniego (niekoniecznie najtańszego) wina zrobić jakiś wypad na szlak.
OdpowiedzUsuńnajlepiej gdy poeta na zawsze zostaje brzdącem
OdpowiedzUsuńbęc
Ale już na dobre, czy tylko na urlop Marcinsenie? Mój wypoczynek przypadnie zapewne jak co roku, na drugi tydzień sierpnia:)
OdpowiedzUsuńCo znaczy na dobre? Nie znamy dnia, ani godziny;)
OdpowiedzUsuńAle nie na urlop. Rzucamy pracę i na jakiś czas przynajmniej wracamy do normalnego życia - książki, szlaki górskie, pisanie, obijanie się - wszystko, do czego stworzony został człowiek. Aż nie skończą się oszczędności ;)
Słonce kłaniające się przed snem... zrobiło mi tak ciepło koło serca...
OdpowiedzUsuńjako podsumowanie tego co było...
OdpowiedzUsuńObecne w sercu, aż po kres dni :)
OdpowiedzUsuń