Pokonany
wydłubuję rękami
kamyki
z mało uczęszczanych ulic
W uzyskanych
wyżłobieniach
cząstkę siebie
składam
Taki pochówek za życia
O świcie
kiedy wyrwana ze snu
husaria ludzkiej aktywności
rzuci się do biegu -
nie będę przynajmniej
wiedział
czyją nogą zostanę
w ziemię
głębiej wdeptany
Jak zwykle ujmująco dołujący :)
OdpowiedzUsuńNo dobrze, cząstkę składasz jak do trumny i potem ta cząstka jest przez wyjący tłum wdeptana...
OdpowiedzUsuńJa rozumiem, wiersz, licentia itd et c. ale mnie się to jakoś razem nie trzyma. Wiersz tworzy wyraziste obrazy i ta cząstka jakby woła pytaniem - a co niby z resztą? Stoi gdzie i się przygląda albo śpi?
Czepiam się, wiem :).
W konfrontacji z życiem (które tak bywa czasem, nie trzyma się kupy w realności) - błaha metafora wydaje się być zbawienna! A czepiać się trzeba;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń