nieraz gwałtem zaorana
jak wyschnięta rzeka
kończę swój rozdział
spójrz na żyłę otwartą
krew jak namiastka
malinowego soku
z domowej piwnicy
zatacza swój taniec
wzdłuż spoconej dłoni
w zawrocie głowy
majaczących spazmach
spadając na pole
kwitnących mleczy
czerwieni ich mleko
lecz nie z twojej piersi
kusicielko teraźniejszości
- Szmato owinięta moim
zakrwawionym bandażem
2012
- ręko owinięta moim ...
OdpowiedzUsuńręko.
- szmata jako kusicielka teraźniejszości - ta z kolei jest losem życia ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Samie serdecznie. Fajnie, że do mnie zaglądasz.
Losem życia jest wszystko, co z nim związane, zgoda, ale nie tylko teraźniejszość. Nie ma tak łatwo. Nim co się ziści, trzeba dotknąć, a trudno dotykanie owijać w bawełnę, nawet zakrwawioną :)
OdpowiedzUsuńNo dobrze, to tylko dywagacje, a wiersz jest Twój.
Dziękuję Michale. Zaglądam na Twój blog, bo intryguje mnie to, co piszesz, Twój sposób odczuwania rzeczywistości. Wiem przecież, że to jakaś poza literkowa, ale tego nie unika żaden autor.
Po prostu zaglądaj Samie!
OdpowiedzUsuń