W przypływie wolnej woli
ludzie rozpierzchli się
jak spłoszone mrówki
na wszystkie krańce ziemi.
Tratując się nawzajem
kreują nowe trendy.
Z głębi umysłów
wydobywają na światło dzienne
nowe szczepy - izmów.
Ilością ofiar
odmierzają skuteczność sądów.
Własnym wytworom
z oddaniem chylą głowy.
Śliniąc się zachłannie
w majakach jęczą
- Więcej!
Dynamika błędnego koła
zatacza coraz szersze kręgi.
A Bóg pieszczotliwie
kołysząc świat
na swoich dłoniach -
nie pozwala mu zasnąć.
Spersonifikowany Bóg ma sen, ręce i kołysze. Ludzie nie maja snu, nie mają rąk, ślinią się, bo mają swojego boga i chcą go więcej. Chcą więcej rąk, więcej snów, więcej kołysek, więcej śliny do ślinienia się.
OdpowiedzUsuńA im szybciej rozwój prze naprzód, tym częściej się ślinimy, wydzielając przy tym o wiele większe ilości płynu...
OdpowiedzUsuń