poezja utkana
z szelestu
zeszłorocznych liści
wyciągniętych spod
parkowej ławki
po skończonym piwie
w spienionym ryku
będącym namiastką
próbnego orgazmu
z głębi serca
zatacza krzywe kręgi
na bezchmurnym niebie
tylko wybrani Aniołowie
akceptują ten rodzaj
twórczej dewiacji
Ty wybrany! Ja wybrana... chyba. Kto jeszcze?
OdpowiedzUsuńŁawki w parkach uginają się pod ciężarem twórczych umysłów. Czas na zrywanie stokrotek a nie wygrzebywanie liści ;)
OdpowiedzUsuńAle akceptuję ten rodzaj twórczej dewiacji. Czy to czyni ze mnie Anioła?
Anioły takie juz są, że akceptują. Zwłaszcza wybrane... :-)
OdpowiedzUsuńAnioły zaczynają komentować. Dobry znak ... :)
OdpowiedzUsuńNo tak, ale jest to skowyt twórczy. Aż chce się napisać :
OdpowiedzUsuńpół litra na łeb
z ust poety
szeleszczące haiku
hihihi
serdeczności życzę,
Robert
Dziękuje Robercie!
OdpowiedzUsuńA są Anioły, które nie do końca rozumieją poezję? :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak MałaMi. To jak z podziałem bajkowych Smoków. Są te dobre, i są te złe :)
OdpowiedzUsuń"pół litra na łeb
OdpowiedzUsuńz ust poety
szeleszczące haiku"
Ha ha ha haaaaaaaa!
Komentarz godny poety, zaiste!
Po przeczytaniu tego wiersza wyobrażam sobie pijanego poete na ławce w parku, bazgrzacego wiersz na skrawku otłuszonego papieru :)
Nieobliczalne są drogi twórcze ;)
OdpowiedzUsuń