A gdyby tak podkulić ogon i jak spłoszone zwierzę zaszyć się w bezpieczny kąt. Zwinięty w kucki z rękoma na głowie - przeczekać w tej pozie życie. Po czym, gdy wszystko minie i nic nie będzie nam już zagrażać powstać i rozprostować to, co po nas zostało. Otrzepać metafizyczne odleżyny, przyswoić sobie nicość i zająć miejsce na drabinie czystych idei, będących jakże doskonałymi w porównaniu z naszymi kruchymi powłokami z krwi, mięcha i kości.
(Ostatnio zdrowy rozsądek i racjonalne myślenie zawodzą na rzecz abstrakcji i wyszukanych nieporozumień z zakresu ontologicznych dowodów stwierdzających prawdziwość i niepodważalność istnienia siebie samego. A może jednak odwrotnie!? ...)
Ej,ej !!!!!!nie zaszywaj sie w kaciku przytulnym bo jeszcze jakas myszka Cie dziabnie a Ty jej nawet nie pacniesz bo bedziesz nakladal rece subtelnie na glowe:))
OdpowiedzUsuńKask na glowe,poduche tam gdzie nalezy i do zycia!!!
Gdzie smaki walki,triumfy i swawola?:)
Nie ma na co czekac,zycie ucieka...!!
ps.normalna jestem,chyba:))))
Otrzepać metafizyczne odleżyn
OdpowiedzUsuńnie potrafię, za cholerę NIE POTRAFIĘ
Szczerze, to nie mam najmniejszych szans zaszycia się gdziekolwiek. Żona znajdzie mnie wszędzie ;) Ale pogdybać można ... :)
OdpowiedzUsuńNie ty jeden Holden. Piętno Absolutu ciąży nade mną od czasu, gdy mnie odnalazł. Zresztą poruszasz ten temat na drugim swoim blogu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę Mój Drogi, że nie Ty jeden masz inklinacje ku temu, aby przeczekać życie a nie przeżyć je. Niestety, nawet jeśli jak Faust zaprzedasz duszę diabłu, to i tak nie znajdziesz nory, w której mógłbyś się zaszyć i sposobu, aby przeczekać. I to nawet nie z powodu żony ;)
OdpowiedzUsuńEvo: Trzeźwy wpis. Od razu postawił mnie na nogi. Nie wiem na jak długo, gdyż lubię odpływać, ale dzięki składam :)
OdpowiedzUsuńAleż nie ma za co - kumpelska przysługa :)
OdpowiedzUsuńDobranoc
Czytam i przyszło mi do głowy...
OdpowiedzUsuń"wolność nie polega na tym, aby móc robić to i owo, lecz na tym, aby być sobą w swojskim świecie"...
Jak nie odwrotnie to jednoznacznie:)
OdpowiedzUsuńhttp://karolinaruda.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPiboha: Podoba mi się to stwierdzenie. Wykonanie tego wciąż jest trudne. Wierzę jednak w możliwości :)
OdpowiedzUsuńBeato: Miewam okresy jednoznaczności. Jak na razie biję po prostej zygzakami ;)
Właśnie w radio usłyszałem pytanie: "Jaki jest pani stosunek do ogórków?". Pomyślałem i ja o moim stosunku do ogórków i nie stać mnie już na nic, do przypominałoby zaszycie się. Gdziekolwiek bowiem nie chciałbym ukryć się, zawsze mam z tyłu głowy znak firmowy życia, niestety.
OdpowiedzUsuńA gdy brak Absolutu, to i drabiny czystych idei brak. Kurde, czasem Ci zazdroszczę, nawet nie tego platońskiego powiewu, ale tych paru heglowskich "przyzwyczajeń" :)
Pozdrawiam nieżyciowo!
Dziękuję niezmiernie Lukaso i oby zdumienie filozoficzne nie opuszczało nas nigdy. Nawet w chwili, gdy owy znak firmowy z tyłu głowy będzie próbował przyjąć znamię Bestii na naszych czołach :)
OdpowiedzUsuń