czwartek, 6 maja 2010

Bez wyrazu

Lepkość powietrza
w oddali bicie dzwonów
Twoje życie naznaczone
pasmem siwych włosów
postępuje żółwim tempem
Gdzieś na skwerze
w oparach ściętej trawy
siedzisz zamyślony
Butelka prawie pusta
niedopałek pali w palce
Gorycz gardło trawi

Parkowym Zawodowcom

5 komentarzy:

  1. JAKO SIWOWŁOSY MÓWIĘ Ci, skwery są miejscem przypadkowych randek:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeb, od lat nie piję w parkach, a i tak pomyślałem, że to o mnie :D Zwłaszcza, gdy siedziałem w mega-malowniczym "parku żydowskim" w Antwerpii i zamiast dowlec sie na squat [auto]portretowałem się tak oto, jak opisałeś ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam z wyjątkiem profesjonalizmu zawodowego nie widzę nic złego w tego rodzaju przedsięwzięciach. Może nie jest to już tak uskuteczniane jak na studiach, ale miewam swój coroczny rytuał z tanimi winami ilekroć jestem w Polsce na Górze Trzech Krzyży w Kazimierzu Dolnym :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesienno mi się zrobiło, mimo, że wiosnę mamy (której i tak nie widać)

    www.nakedmagro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń