mały skrawek ziemi
na której apodyktyczny karzeł
tupiąc nóżką
wdeptuję w glebę
z trudem kiełkujący
zarodek wolności
zaś garstkę ogrodników
tych co sprawują pieczę
by zacne nasiono
w przyszłości rozkwitło
jawnie szczuje
różańcową mszycą
rozrywając strukturę
wyrastających pędów
lecz tak jak powiedział
Kohelet:
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
przyjdzie pora
gdy ogrodnicy
zdepczą robactwo
i wyplenią chwasty
tłamszące zarodek
dając na nowo
pędom w wolności
rozmnażać
kwiaty i owoce
poniedziałek, 23 grudnia 2019
poniedziałek, 16 grudnia 2019
środa, 11 grudnia 2019
11 dzień posuchy...
Proces trawienia grudnia trwa w najlepsze. Dzień za dniem mija bezpowrotnie. Mam nawet wrażenie ze czas nieco przyspieszył. Ledwo pojawił się szary świt a już na zimnym niebie rysuje się mglisty zmierzch. I ten nieustający marazm wpisany w pejzaż dogasającej jesieni. Znajduję w nim masochistyczne ukojenie zmysłów i rozkołatanych nerwów. Zapominam nawet o moich tikach nerwowych. Mój zespół Tourette’a przybiera formę nieco łagodniejszą ale tylko dla mnie. Przeciętny śmiertelnik spoglądając na mnie z boku widzi (chyba od zawsze) ciekawe zjawisko debilno-humorystyczne. Ale nie zbaczajmy z tematu na jakieś psychoanalityczne niziny. Jest grudzień, szarość, wilgoć, zimno. Jednym słowem - Piękno.
czwartek, 5 grudnia 2019
niedziela, 1 grudnia 2019
62 dniowa posucha
Nadszedł grudzień. Zaraz po nim nastąpi styczeń. Dwa najbardziej znienawidzone przeze mnie miesiące roku. Przez kolejne 62 dni moje życie będzie się toczyć cyklem dogorywającej larwy owada w kokonie. W lustrze zamiast własnego odbicia będę doglądał ociekającą szlamem letargu i marazmu poświatę niegdyś ludzkiej a nawet sporadycznie pogodnej twarzy. Mój żywot skurczy się mentalnie do małego punktu, niczym niewidzialna krosta na dupie świata. Podrażniana mrozem, śniegiem, mżawką, deszczem, wiatrem, odwilżą, gołoledzią, mgłą, błotem, roztopami pęknie niczym nabrzmiały wrzód na początku lutego. Potem nastąpi ponowny proces odradzania się wyświechtanej fazy błahej egzystencji.
poniedziałek, 18 listopada 2019
piątek, 8 listopada 2019
Senność
I oto następuje powoli koniec złotego, nostalgicznego czasu. Coraz mniej liści na drzewach, coraz większy chłód. Nad szarzejącą trawą unoszą się miotane wiatrem szkielety mimoz. Gęstość dymu z kominów przybiera bardziej intensywną woń. Świat zanurza się we mgle i szarości. Szykuje się do zimowego snu. A to z kolei jest znakiem by jak co roku o tej porze sięgnąć po książki Ciorana...
wtorek, 5 listopada 2019
czwartek, 17 października 2019
wtorek, 15 października 2019
Kalinowszczyzna...
niedziela, 13 października 2019
***
a gdy niebo
nie odpowiada mi
na moje wołania
wtedy w złości wciskam głębiej
kamienie leżące na mojej drodze
wzrokiem strącam liście
z drzew zmęczonych latem
i złorzeczę w horyzont
przy akompaniamencie
obojętnego na mój los
wiatru
nie odpowiada mi
na moje wołania
wtedy w złości wciskam głębiej
kamienie leżące na mojej drodze
wzrokiem strącam liście
z drzew zmęczonych latem
i złorzeczę w horyzont
przy akompaniamencie
obojętnego na mój los
wiatru
sobota, 12 października 2019
***
utracić sens
to jak pójść na dno
z kamieniem uwiązanym na szyi
z tą różnicą
że nie toniesz
tylko dławisz się każdym dniem
dusisz się z nastaniem nocy
i tracisz siły witając poranek
utracić sens
to stąpać po dnie
w martwym mule
żyjąc dalej
to jak pójść na dno
z kamieniem uwiązanym na szyi
z tą różnicą
że nie toniesz
tylko dławisz się każdym dniem
dusisz się z nastaniem nocy
i tracisz siły witając poranek
utracić sens
to stąpać po dnie
w martwym mule
żyjąc dalej
wtorek, 1 października 2019
środa, 18 września 2019
Już nadszedł...
W końcu nadszedł czas który najbardziej kocham i cenię. Będzie on trwał jak to bywa do pierwszego tygodnia listopada. Później zaniknę mentalnie i psychicznie w otchłań szarzyzny i monotonii. Tak więc na chwilę obecną doceniam i rozkoszuję się każdą kroplą deszczu, każdym spadającym liściem, powiewem wiatru czy rozmieszczeniem chmur na niebie. Kwintesencja piękna dwunastu miesięcy zawarta w kilku tygodniach zawładnęła moim wnętrzem. I niechaj trwa...
piątek, 30 sierpnia 2019
***
w każdym liściu
leżącym na ziemi
odnajduję cząstkę siebie
na pożółkłych trawach polnych
rozpoznaję przeszłe chwile
a w mroku coraz krótszych dni
dostrzegam nieodwracalność czasu
leżącym na ziemi
odnajduję cząstkę siebie
na pożółkłych trawach polnych
rozpoznaję przeszłe chwile
a w mroku coraz krótszych dni
dostrzegam nieodwracalność czasu
niedziela, 25 sierpnia 2019
Utracone fragmenty życia...
Wyrzuć pamiątki. Spal wspomnienia i w nowy życia strumień wstąp.
Jest tylko ziemia. Jedna ziemia i pory roku nad nią są.
Zbigniew Herbert "Prolog"
Zawsze nadchodzi taki czas, po którym nic już nie będzie tak jak przedtem. Można starać się żyć jak dotychczas, zachowywać, rozmawiać z ludźmi. Trzymać prowizoryczność, kreować zasłonę normalności. Odgrywać osła życia, promiennego, uśmiechniętego, towarzyskiego. Elegancko przytupującego na zasłyszane mądrości ludzkie. Ściskając obojętnie obce dłonie, wymuszonym grymasem twarzy silić się na oryginalność bycia w porządku. Można zawsze grać, dopasowując sytuację do czasu w którym się znajdujemy. Ale po godzinach strugania durnia wobec innych, wymuszonych gestach i uśmiechach przerywanych pustymi rozmowami, powracamy do bycia sobą. W zaciszu własnych ścian pokoju ze łzami w oczach przerzucamy po raz setny stare fotografie, listy, świadectwa, dyplomy, odznaczenia, laurki oraz multum drobiazgów stanowiących całe nasze życie. Życie istotne i zrozumiałe tylko dla nas samych. I w tym zaciszu w absolutnej samotności przeżywamy to rozdarcie. Próbując całym sobą zatrzymać ten wyrwany siłą wyższą fragment naszej nierozerwalności. Żyjąc łudzimy się, że owa nierozerwalność będzie trwać wiecznie. Ale tak nie jest. Czas zawsze łamie całość we fragmenty. Pozostawiając nas w nich, płynie obojętnie dalej. A my nie musząc, możemy żyć dalej.
Jest tylko ziemia. Jedna ziemia i pory roku nad nią są.
Zbigniew Herbert "Prolog"
Zawsze nadchodzi taki czas, po którym nic już nie będzie tak jak przedtem. Można starać się żyć jak dotychczas, zachowywać, rozmawiać z ludźmi. Trzymać prowizoryczność, kreować zasłonę normalności. Odgrywać osła życia, promiennego, uśmiechniętego, towarzyskiego. Elegancko przytupującego na zasłyszane mądrości ludzkie. Ściskając obojętnie obce dłonie, wymuszonym grymasem twarzy silić się na oryginalność bycia w porządku. Można zawsze grać, dopasowując sytuację do czasu w którym się znajdujemy. Ale po godzinach strugania durnia wobec innych, wymuszonych gestach i uśmiechach przerywanych pustymi rozmowami, powracamy do bycia sobą. W zaciszu własnych ścian pokoju ze łzami w oczach przerzucamy po raz setny stare fotografie, listy, świadectwa, dyplomy, odznaczenia, laurki oraz multum drobiazgów stanowiących całe nasze życie. Życie istotne i zrozumiałe tylko dla nas samych. I w tym zaciszu w absolutnej samotności przeżywamy to rozdarcie. Próbując całym sobą zatrzymać ten wyrwany siłą wyższą fragment naszej nierozerwalności. Żyjąc łudzimy się, że owa nierozerwalność będzie trwać wiecznie. Ale tak nie jest. Czas zawsze łamie całość we fragmenty. Pozostawiając nas w nich, płynie obojętnie dalej. A my nie musząc, możemy żyć dalej.
niedziela, 18 sierpnia 2019
Błogość wędrowania
Na przetartych szlakach czuję się bezpiecznie. Lubię je przemierzać ilekroć mam ku temu okazję. Najlepiej sam. Doznaję wtedy wewnętrznego komfortu myśli oraz ogarnia mnie chwilowa pewność siebie. Z dala od wszystkiego, z tym co mam w głowie, krok za krokiem zanurzam się w zapomnieniu i przeszłości. W tym stanie nie ma dla mnie żadnych przeszkód, którym bym nie sprostał...
niedziela, 4 sierpnia 2019
Powolutku...
Już sierpień. Oby szybko zleciał. Za kilka dni pojawi się charakterystyczna wyblakłość krajobrazów. I dobrze. Lubię ten moment gdy w przestrzeni daje się wyczuć z wolna przemijalność lata i poczuć aurę nadchodzącej jesieni. Pełnej kolorów, egzotycznego chaosu przechodzącego stopniowo w depresyjną szarość, stagnację i markotną senność. Wtedy budzę się Ja. I czuję że żyję...
poniedziałek, 22 lipca 2019
МИР
Przejście graniczne Zubki Białostockie-Bierestowica. Tutaj czas zatrzymał się w miejscu w 1990 roku. Nieczynne przejście kolejowe na granicy polsko - białoruskiej niegdyś ZSRR. To tędy jechał pociąg z ładunkiem chloru, który w 1989 roku wykoleił się w Białymstoku czyniąc prawie drugą katastrofę ekologiczną po Czarnobylu.
niedziela, 21 lipca 2019
Ruiny kościoła p.w. Św. Antoniego w Jałówce
Pierwsze wrażenie przywodzi mi na myśl wszystkie ruiny wiekowych świątyń rozścielonych po Wielkiej Brytanii. Choć te oddalone od Hajnówki zaledwie 60 kilometrów są stosunkowo młode. Ot, za zgodą i wyrozumiałością Cara na prośbę katolików zaczęto starania o budowę świątyni w 1905 roku. Projekt ruszył w 1910 roku na modłę stylu neogotyckiego by następnie w 1922 roku stać się pełnoprawną katolicką świątynią. Funkcjonowanie kościoła zostało ostatecznie zachwiane w 1944 roku, kiedy to wycofujący się Niemcy dokonali nieodwracalnych zniszczeń na świątyni. Obiekt nie został nigdy odbudowany a pozostałości po nim stały się po prostu ciekawym artefaktem historycznym.
czwartek, 11 lipca 2019
Niczym sen
dobra śmierć to odejść w czasie snu
z lekkim uśmiechem na twarzy
odrobiną zdziwienia
i przygasającym biciem serca
dobra śmierć to taka
gdzie na pustym łóżku
nie unosi się żal i gorycz
gdzie promień słońca
przez firankę w oknie
oświetla koc
na którym leżałaś
i rozgrzewa wspomnienia...
Pamięci Mamy 1948-2019
z lekkim uśmiechem na twarzy
odrobiną zdziwienia
i przygasającym biciem serca
dobra śmierć to taka
gdzie na pustym łóżku
nie unosi się żal i gorycz
gdzie promień słońca
przez firankę w oknie
oświetla koc
na którym leżałaś
i rozgrzewa wspomnienia...
Pamięci Mamy 1948-2019
sobota, 6 lipca 2019
wtorek, 2 lipca 2019
--------
Jestem w stanie nieważkości. Nie wiem na chwilę obecną co oznaczają pojęcia dobra i zła. Istnieje tylko to, co mnie otacza. Wiatr, zwierzęta, las, żona, teściowie i już tylko ojciec. Reszta jak we mgle toczy zwoje wspomnień w mojej głowie. Woń gotowanego bobu wypełnia wszystkie zakamarki domu. Poza tym, na chwilę obecną nie ma nic...
poniedziałek, 24 czerwca 2019
Parapet
Siedzę i piję piwo. Jebany żar z nieba ani na chwilę nie chce pomyśleć żeby odpuścić. Dać moment wyzwolenia od potu i lepkości. Skosiłem trawę a raczej zeschnięte pożółkło złote połacie gdzieniegdzie pokryte krwiście zielonym chwastem. Ojciec Henrego Chinaskiego zapewne nie byłby zadowolony z rezultatu mojej ciężkiej i żmudnej pracy. Dostałbym po łbie z natychmiastową komendą ponownego wyrównania każdego pojedynczego źdźbła. He, he...
Nic mi się nie chce. Rzygam pracą którą wykonuje a na słowo "turysta" i "gość" dostaję czkawki i żółć podchodzi mi do gardła. Żyję w jakimś dziwnym XXI wiecznym średniowiecznym zaścianku, gdzie pod barwą biało czerwonej flagi obdzierany jestem ze swoich marzeń, pasji i chęci własnego progresywnego myślenia. Absurd i przestarzała biurokracja nie ma litości dla pojedynczego podmiotu. Słowo wolność zaczyna przybierać formę różańcowej modlitwy, skutej kajdanami prawicowego populizmu. Dobrze, że nie ma jeszcze ustawy o praworządnej filtracji myśli pełzających skrycie po głowie. Ale to zapewne tylko kwestia czasu.
Szczerze mówiąc mam to w dupie i sram na wszystko czerwono czarnym kolorem. Cieszę się z tego co mam, choć pewnie i to co mam może mi zostać zabrane. Pewności już nie ma.
środa, 5 czerwca 2019
Cisza
Nic się nie dzieje. Za oknem szumi zieleń. Skwar sączy się z nieba. Cisza. Chciałem się trochę podminować w tej gorącej atmosferze. Dawką na najlepszy i szybki wkurw to zerknięcie do gazety. I już adrenalina poszła do góry. Jakiś psychopatyczny debil rozjechał z entuzjazmem psa... . Jakiś gładki goguś w śmiesznych okularach olał prezydent Gdańska... . Palmy w Polsce usychają... . Itd, itd. Nadmiaru szamba nikt nie ma zamiaru opróżniać. Wszyscy się pozywają. Zamykam gazetę i wpatruję się w zieleń za oknem. Cisza. Nawet poezja w cieniu się kuli.
czwartek, 16 maja 2019
Nieznany Bór i zagadkowy Kozioł oporowy
Nieznany Bór. Magiczne miejsce. Opuszczona stacja będąca teraz ruiną i tajemnicza rampa kolejowa ciągnąca się znikąd aż do dawnej jednostki wojskowej, stanowiącej obecnie 2 Centralną Składnicę Materiałów Wybuchowych. Jednak najbardziej ciekawym obiektem jest tzw. Kozioł oporowy. Niby zwykła konstrukcja a jednak wyjątkowa. Kiedy dobrze wytężyć wzrok można dostrzec na dwóch wygiętych łukiem szynach cyfry składające się na rok 1873. Okres zaborów Polski i sprawowania władzy przez Aleksandra II Romanowa. Cesarza Wszechrusi, króla Polski i władcę Finlandii w latach 1855–1881. Człowieka który sprzedał Alaskę Stanom Zjednoczonym. Jaki był wcześniejszy los tych torów, gdzie leżały, dokąd prowadziły na terenach podporządkowanych Imperium Rosyjskiemu stanowi już tylko nierozwiązaną zagadkę.
środa, 15 maja 2019
Katharsis
Kiedy buty całkiem przemoknięte a przed tobą horyzont daleki do pokonania, kulawą nogą podążasz za drogą, która płata ci figle z każdym przebytym metrem...
piątek, 3 maja 2019
Majowa i (późniejsza) kwaska...
Zaczął się maj. Szumnie powiewa rozkwitająca zieleń. Ptaszki śpiewają i słoneczko doskwiera swoim ciepłem coraz mocniej i mocniej. Ze swoich dziupli oprócz polnych i leśnych zwierząt zaczynają wypełzać również te ludzkie. Gromadami okupują skwery, patia, ławki i przydrożne kafejki. Wcierają w ryje rozmaite jadła i drinki podziwiając piękno otoczenia i czar nadchodzącego lata. W pewnym sensie jestem częścią tej gromady. Z przyklejonym uśmiechem do pyska życzliwie spełniam ich "turystyczne" zachcianki i kaprysy. Niczym wytresowany kundelek skaczę wokół stołu na każde klaśniecie "chwilowego pana". I tylko nocami po powrocie do domu z piwem w ręku i zgorzkniałą twarzą, odliczam w myślach czas do jesiennej szarugi. Jestem bowiem osobą lubiącą szarość i wilgoć krajobrazów. A wizja nadchodzących kolejnych czterech miesięcy, wywołuje we mnie wewnętrzne konwulsje i spazmatyczne torsje. Ta bolączka będzie się za mną ciągnąć niczym gówno z psiej dupy, aż do połowy września, kiedy to liście powoli zaczną spadać z drzew...
sobota, 20 kwietnia 2019
środa, 17 kwietnia 2019
Pamiątki
W jakim czasie żyłem
i w jakim czasie żyję
świadectwem tego są
tylko martwe pnie
ściętych drzew
pokryte mchem
na szlakach mojej młodości
i błogiego dzieciństwa
i w jakim czasie żyję
świadectwem tego są
tylko martwe pnie
ściętych drzew
pokryte mchem
na szlakach mojej młodości
i błogiego dzieciństwa
niedziela, 14 kwietnia 2019
sobota, 13 kwietnia 2019
Nostalgia niepozytywna
Niegdyś, moje miasto ulega "pozytywnej" degradacji. Nie mam już ulubionego drzewa na Wzgórzu Czwartkowym a wiekowy Kościół przysłonięty plandeką, traci ostatki swojego tynku na rzecz kulturowej modernizacji. Pod cieniem olbrzymiego słupa z biało czerwoną flagą na szczycie przemierzam ulicę Kalinowszczyzna ogołoconą z drzew i starych płyt chodnikowych. Co krok potykam się o sztaby betonu mające w najbliższej przyszłości udekorować od pokoleń przetarte szlaki. Nic już nie jest takie jak było kiedyś. Co mi z mogił i śladów pamiątek wciśniętych siłą w krajobraz nowoczesnego pejzażu... .
piątek, 29 marca 2019
Dupa Moja Niepodległa
Nie chcę być postrzegany jako "obywatel" przez wyłuskany pryzmat wartości małego liliputka. Na wytykające mnie palce armii prawowitych obrońców wiary, tradycji i słusznych decyzji wypinam rozluźnione pośladki. Niech celują palcem w dupę. Tę jedyną niepodległą w swoim byciu moją dupę.
poniedziałek, 11 marca 2019
Jeszcze nie pora
słońce już wstało
a ja od kilku godzin
śmierć między palcami
obracam
do krawędzi łóżka
przyciskam dupę
jakbym wieko od trumny
siłą od otwarcia
powstrzymać chciał
na nic się jednak zda
cały ten trud
dopóki bicie serca
daje o sobie znać
mozolnie wykonuję
pracę Syzyfa
a ja od kilku godzin
śmierć między palcami
obracam
do krawędzi łóżka
przyciskam dupę
jakbym wieko od trumny
siłą od otwarcia
powstrzymać chciał
na nic się jednak zda
cały ten trud
dopóki bicie serca
daje o sobie znać
mozolnie wykonuję
pracę Syzyfa
środa, 6 marca 2019
poniedziałek, 25 lutego 2019
wtorek, 19 lutego 2019
Naziole wygrywają po raz kolejny...
Białostocki Sąd Okręgowy uchylił decyzję burmistrza Hajnówki zakazującą marszu nacjonalistów przez to miasto. - Drażnienie,
a nawet obrażanie grup narodowościowych, etnicznych, rasowych i
wyznaniowych przeprowadzeniem zgromadzenia, znajduje się w zakresie
ochrony wolności zgromadzeń - uzasadniał decyzję sędzia Piotr Kozłowski. Cytując Gazetę Wyborczą.
Ps: Włodarze propagandy i oświecenia publicznego z zaświatów klaszczą w dłonie z radości na doniosły werdykt "pana" sędziego...
XXI wiek a toniemy w gównie coraz głębiej i głębiej...
Ps: Włodarze propagandy i oświecenia publicznego z zaświatów klaszczą w dłonie z radości na doniosły werdykt "pana" sędziego...
XXI wiek a toniemy w gównie coraz głębiej i głębiej...
środa, 6 lutego 2019
czwartek, 31 stycznia 2019
Akt miłosierdzia
gwieździstą dłonią
jak ogon komety
kreślę horyzont twojego krocza
na startym dywanie
w kurzu
ruchem bioder
poszerzam wszechświat
spadającą kroplą potu
w chwili zderzenia
wygasam
stając się tylko
zimną bryłą lodu
jak ogon komety
kreślę horyzont twojego krocza
na startym dywanie
w kurzu
ruchem bioder
poszerzam wszechświat
spadającą kroplą potu
w chwili zderzenia
wygasam
stając się tylko
zimną bryłą lodu
poniedziałek, 28 stycznia 2019
Subskrybuj:
Posty (Atom)