środa, 18 września 2019

Już nadszedł...

W końcu nadszedł czas który najbardziej kocham i cenię. Będzie on trwał jak to bywa do pierwszego tygodnia listopada. Później zaniknę mentalnie i psychicznie w otchłań szarzyzny i monotonii. Tak więc na chwilę obecną doceniam i rozkoszuję się każdą kroplą deszczu, każdym spadającym liściem, powiewem wiatru czy rozmieszczeniem chmur na niebie. Kwintesencja piękna dwunastu miesięcy zawarta w kilku tygodniach zawładnęła moim wnętrzem. I niechaj trwa...

2 komentarze:

  1. I ja delektuję się tym czasem:te niezwyklę chmury, ten zapach liści to zapatrzenie w mģły i dalekie odgłosy uciekajacego czasu... i ja lubie ten czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie on trwa zazwyczaj od 16 września do 10 listopada. I jest z każdym rokiem niepowtarzalny. Wchłaniam go całym sobą... :)

      Usuń