W końcu nadszedł czas który najbardziej kocham i cenię. Będzie on trwał jak to bywa do pierwszego tygodnia listopada. Później zaniknę mentalnie i psychicznie w otchłań szarzyzny i monotonii. Tak więc na chwilę obecną doceniam i rozkoszuję się każdą kroplą deszczu, każdym spadającym liściem, powiewem wiatru czy rozmieszczeniem chmur na niebie. Kwintesencja piękna dwunastu miesięcy zawarta w kilku tygodniach zawładnęła moim wnętrzem. I niechaj trwa...
I ja delektuję się tym czasem:te niezwyklę chmury, ten zapach liści to zapatrzenie w mģły i dalekie odgłosy uciekajacego czasu... i ja lubie ten czas.
OdpowiedzUsuńU mnie on trwa zazwyczaj od 16 września do 10 listopada. I jest z każdym rokiem niepowtarzalny. Wchłaniam go całym sobą... :)
Usuń