Nakroiłem wczoraj sporą ilość twardawego już chleba, zmieszałem go z kilkoma kilogramami przemarzniętych jabłek z piwniczki i wszystko wysypałem do paśnika stojącego nieopodal miejsca mojej pracy. Potem już tylko obserwowałem siedząc sobie cicho w ukryciu jak stado rozhulanych dzików tańczy swój taniec pogo, pochłaniając jednocześnie wystawione dla nich jadło.
Już się przeraziłam że taka bieda :)
OdpowiedzUsuńA wszystko przez ten tytuł
Ha! Widać nie jest aż tak źle;)
OdpowiedzUsuńGdy moi rodzicie mieli dom na wsi, uwielbiałam z okna obserwować przychodzące do paśnika (zbudowanego przez tatkę) sarny, jelenie) a pod nim buszowały dziki (oczywiście nie wszystkie razem). Brakuje mi tego miejsca...
OdpowiedzUsuńdzikie pogo :)
OdpowiedzUsuńcześć ile zmian tutaj u ciebie, dawno mnie tu nie było
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie. Ano dużo tych zmian i ciągle zachodzą... więc wpadać i czytać zapraszam:)
OdpowiedzUsuń