Zakwas niekontrolowany
Pierdolę poetów. Zwłaszcza tych zaradnych, z zasobem inspiracji i doświadczenia wyrzeźbionego na plecach, opuszkach palców oraz okładkach swoich tomików. Pierdolę poezję. Zwłaszcza tę, która jak kwas wyżarła łapczywie moje wnętrze, pozostawiając na zawsze niegojące się rany na otwartym mięsie. I siebie też pierdolę. Jak długo można robić pod siebie wierszem...