E. Cioran
Zauważyłem, że większość czasu spędzam na wewnętrznych rozterkach i dywagacjach z zakresu dualizmu wyznawanych wartości. Dosyć trudno jest pogodzić sferę ducha (o ile takowa w ogóle istnieje) z ogólnie postrzeganą rzeczywistością, w której nie odnajduje się choćby krzty sensu.
Wzorzec nietzscheański w perspektywie wzorca chrześcijańskiego wydaje się być nie do pogodzenia. Jawi się on jako wieczny konflikt wykluczających się założeń. A cóż dopiero począć jeżeli nie dostrzega się istoty w obu tych przypadkach?!Nie pozostaje nic innego jak szeroko pojmowana pustka myśli, zmierzająca swoją kruchą i wątpliwą drogą wprost w nihilistyczne ramiona nieujarzmionej nicości. Po trzykroć biada!!!
Wyżej przedstawiony zarys rozmyślań stanowi jakby hipotezę tego, z czym przychodzi mi się od czasu do czasu zmierzać w skali boleśnie natężonej. Nie ma w niej jednakże stuprocentowego pewnika. Jego brak natomiast powoduje, iż w całym tym natłoku rozważań i myśli, tkwię gdzieś głęboko pośrodku próbując określić swój gorąco-letnio-zimny całokształt istnienia. I naprawdę nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się osiągnąć poziom zdefiniowania wykraczający poza poznanie a priori vs a posteriori.
Pocieszenia można by szukać w ontologicznym dowodzie na istnienie Boga (lub siły wyższej dla co poniektórych) Anzelma z Canterbury (jednak dopracowanie tego założenia przez Kartezjusza jawi się być bardziej klarownym) . Choć i to wydaje się być czasem jak łatanie dziur powietrzem.
Pocieszenia można by szukać w ontologicznym dowodzie na istnienie Boga (lub siły wyższej dla co poniektórych) Anzelma z Canterbury (jednak dopracowanie tego założenia przez Kartezjusza jawi się być bardziej klarownym) . Choć i to wydaje się być czasem jak łatanie dziur powietrzem.
To sobie głęboko pooddycham :)
OdpowiedzUsuńNo to dobra twoja Margo moja ukochana - ja już krztuszę się tymi zanieczyszczeniami. Niby młody wiek a nicość w sercu ponagla drogi końca...
OdpowiedzUsuńChyba się napiję z wrażenia :) i nie przestanę oddychać, mam papierową torebkę... tzn przez nią głębiej :)
OdpowiedzUsuńDualizm, o którym piszesz jest jak wesz - uparty, szybki, swędzący, trudny do złapania... Chyba wszyscy w jakiejś mierze jesteśmy zawszeni.
OdpowiedzUsuńCzasem nawet Cioran ociera się o aprioryczne zboczenia, ale jemu chyba wolno, bo dotyka pustki i niepewność odsłania jako coś oczywistego.
Gdyby filozofia dawała odpowiedzi, byłaby najpewniej martwa. To tkwienie pośrodku, o którym piszesz (u mnie to raczej tkwienie nigdzie) jest jakby "domyślnym" miejscem, w jakim przychodzi nam startować w wyścigu z myślami; bywa, że kończymy szybciej niż się spodziewamy, dokładnie w tym samym miejscu, a egzystencjalny bezruch jawi się nam jako maraton, który pokonaliśmy niemal zdychając po drodze...
Zamawiam więcej filozofii, Kopaczu! Pisz, co mielisz w głowie, bo czytanie Ciebie jest o niebo lepsze, niż czytanie Ciorana (zresztą czytanie trupów zawsze "smakuje" dziwnie) :)
Pozdro!
przeczytałam notkę a potem przeczytałam komentarz Lukaso i zaniemówiłam, po prostu ostatnie zdanie mnie rozłożyło na łopatki :) Pozytywnie oczywiście jeśli takowo można.
OdpowiedzUsuńA po przeczytaniu notki przyszlo mi wbrew wszystkiemu na mysl, czym jest nicosc?! hmmm... gdyby rzeczywiscie do takowego stanu rzeczy[?] sie doprowadzic to bysmy przepadli jak... jak... no wlasnie! nie da sie tak przepasc... nicosci... niebytu nie ma... :) jakiez to bezsensowne...
Juz chyba za pozno dla mnie na takie myslenie :)
pozdrawiam z mojego, jakze mi sie zdaje, uporzadkowanego i nieskomplikowanego swiata - chwala mu za to!
:)
Ale to Cioran dodaje mi brutalnego kopa, po którym siniak na dupie utrzymuje się tak długo, dopóki nie dostanę następnego, co dodaje fioletu na wyblakłych odcieniach tego poprzedniego. I tak dalej, i tak dalej ...
OdpowiedzUsuńDzięki Lukaso.
Piboha, masz wobec tego doskonałe warunki by rozmyślać o nicości i pustce obieranych założeń ;)
OdpowiedzUsuń