Jedno z moich najostrzejszych wspomnień utrwalonych za pomocą
"migawki chwili". Dokładnie 12.11.2008 o godzinie 12.29 w Embankment Park. Moment dekadenckiego rozprężenia przed popołudniową zmianą w pracy. Lekka mżawka, rozmazana pogoda. Jakieś niezdefiniowane natężenie wrażeń z zakresu tego, co mój umysł uwielbiał.
Teraz tylko mały ochłap przeszłości, będący cieniem minionego. Wyrwany siłą z odmętów zapamiętanych fragmentów życia, warty ponownego zaznania światła teraźniejszości...
Siaduję często na tej ławce:) Zapalam jointa (kiedy jest wietrznie i się szybko rozwiewa:)i patrzę na przechodniów.
OdpowiedzUsuńJak ci w tej Polsce?
Jest mi dobrze. Nie ma takiego przesytu jak w Anglii, ale nie narzekam. Pracujemy razem z żoną w hotelu na kresach świata (mam na myśli Białowieżę). No i na brak i wybór tanich win (po tych wszystkich wyszukanych alkoholach na które było cię stać za granicą;) również nie narzekam...
OdpowiedzUsuńNotabene owego parku: Dużo inspiracyjnych chwil i olśnień doznałem tam. Zwłaszcza jesienią. Zapis tych wspomnień jest dostępny na moim drugim blogu. Było to jedno z moich mistycznych miejsc...
OdpowiedzUsuńOh, ciekawe. Embankment mistyczne?:) Ja za dużego zajoba mam odkąd przyjechałem do Londynu rok temu. Dopiero zacznę szukać swoich mistycznych miejsc teraz.
OdpowiedzUsuńZapewniam cię, że takowe znajdziesz i okryjesz je mianem mistycznych... :)
OdpowiedzUsuń