piątek, 18 lipca 2014

Jakieś bliżej niesprecyzowane do końca okruchy, stanowiące powolny początek mojego kresu...

Coraz częściej odnoszę druzgoczące wrażenie, że należę do przeszłości. Stanowię wypełnienie, tego co bezpowrotnie minęło. Przemierzam myślą jej szlaki. Skrupulatnie pielęgnuję subiektywny mistycyzm w niej zawarty. Samotnie wypłakuję w nią bezznaczeniowe łzy. Do teraźniejszości zaglądam rzadko, niechętnie, wręcz od niechcenia. Szybko się w niej męczę. Jeżeli już usilnie muszę w niej tkwić, zaznaczam to jedynie cieniem mojej obecności. Co do przyszłości... Traktuję ją jakby wcale nie istniała. Ot, abstrakcyjny odprysk myślowy nieposiadający głębszego znaczenia.

2 komentarze:

  1. chyba nie taki nieznaczący skoro dostał nazwę i osobny wpis na blogu :)
    przyznaj?

    xD

    OdpowiedzUsuń
  2. No bo należący już do przeszłości;)

    OdpowiedzUsuń