o zmierzchu wygasam razem
z resztką dnia
przyobleczony poświatą
dogasającego horyzontu
niknę stopniowo obracając się
w sen
jeszcze oczami
które już zamknięte na światło
widzę ocean
a w nim lampy zgasłe
i wszystko to czego za dnia
już tlącego się
jak dogorywająca świeca
zobaczyć nie mogłem
niesiony na jego wodnistym karku
odpływam
pięknie...
OdpowiedzUsuńrozmarzyłam się..
to tak, jakby zasypiać na łodzi kołysanej falami...
mmmm....
I właśnie w podobnym klimacie zacząłem odpływać tworząc ten wiersz...
OdpowiedzUsuń