Jebany ukrop sączący się jak lawa z nieba. Odbiera dążenie do jakiegokolwiek działania. Wyjaławia trzeźwość i chęć myślenia. Sprawia, że jedzenie nie klei się w ustach, alkohol nie przechodzi przez gardło, a wypita woda wydalana jest natychmiastowo w hektolitrach cuchnącego potu. Nie przepadam za latem. Nie jestem jego wielbicielem. Porę tą odbieram jako monotonną, nudną, pozbawioną tchnienia inspiracji. Z utęsknieniem i jak pies z wywieszonym jęzorem oczekuję nadejścia jesieni... Mojej ulubionej...
Nie mam innego wyjścia;)
OdpowiedzUsuńTeż wolę jesień, albo nawet początek zimy, albo koniec zimy:) Szczególnie na wsi, kiedy można się zaszyć w domyu, puścić radio, posiedzieć przy kominku, poczytać stare "Fantastyki". W Londynie też napieprza upałem już ponad miesiąc. Wiatrak musiałem kupić.
OdpowiedzUsuńWięc aby do jesieni a potem do zimy... A kominek mam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.