... i końca jej czerni nie chcę zaznać.
Praktycznie przez ostatnie dni mogę nazwać się "Dzieckiem Nocy". Jest mi w tym stanie nad wyraz błogo. Dzień witam z niechęcią. Uczestniczę w nim sennie. Rutynowo wykonuję przydzielone mi polecenia. W międzyczasie wyczekuję zmierzchu, by móc ponownie zatopić się w mroku własnego jestestwa...
Skąd ja to znam :)
OdpowiedzUsuńPewnie z fascynacji spędzania czasu nocą... ;)
OdpowiedzUsuń