Jak odnieść się do "absolutu" w świecie materii, gdzie wszystko płynie, ulegając nieustannie relatywnym zmianom, zapędom, przekształceniom? Jak odszukać "kwintesencję" w tym złudnym dążeniu do doskonałości?
W pierwszym odruchu chciałam napisać: doskonałość jest przereklamowana. Ale zadzwonił budzik w mojej głowie. Posłuchaj;
Doskonałość jest tutaj: o dowolnej porze Kiedy czytam, szatkuję, rozmawiam i zmywam, Casals dla mnie wybiera nuty z wiolonczeli, Gouldowi mdleją ręce, Kirkby zdziera struny. Każdy może zobaczyć Petrę i Niagarę, litować się nad biedą Etiopów lub Prousta w oryginale przeczytać. Co tam Kunstkammery przy byle komputerze: zwierzęta o kształtach ze zmyślnych wzorników, rośliny orientu i gemmy procesorów, cenniejsze od złota.
Jabłko nie jest dość jabłkiem, jeśli jest obite I nie lśni; żadnej skórze nie starcza gładkości. Nic nas nie zadawala: i leżą odłogiem Kobiety i mężczyźni, pola i galerie, Obrazy pod ścianami, bezczynne stosy płyt.
- tak doskonałość opisuje Jacek Dehnel. Prawda, że pięknie i prosto?
Michale, nie oczekujesz tu odpowiedzi na swoje pytania. Nie wiem jak odszukać "kwintesencję", najgłębsza istotę rzeczy, pierwiastek absolutu w przemijajacym. Szukam, odkąd zrozumiałem, że nie rozumiem, szukam. Mnie pomaga Talmud dziesięciu sfirot, komentarz do Księgi Ec Haim.
Doskonałość pojmowana po ludzku (czyli ciągle lepiej, bardziej, wyżej, mocniej, itd.) jest sztuczna. A absolut? Sedno życia towarzyszy nam od zawsze. Jeśli każdego dnia czujesz radość z tego najprostszego powodu, że oddychasz i żyjesz, to jest to absolut. Nie ma w nim żadnego patosu. Gdybym miała jednym słowem ująć czym jest kwintesencja życia, powiedziałabym: prostotą. Niczym więcej. Pozdrawiam.
Nie oczekuję żadnych konkretnych odpowiedzi. Traktuję to jako dygresję, która po przeczytaniu przyczyni się do cichych wewnętrznych rozważań w sercach czytelników :) Jednakże dziękuję za dzielenie się własnym punktem widzenia w komentarzach i pozdrawiam Was serdecznie :)
W tym przypadku, nie chodzi mi o doskonałość jednostkową (nieosiągalną zresztą). Mam tu na myśli zbiorowość pod postacią dyrektyw, reguł, rozporządzeń, mającą udoskonalić funkcjonalność społeczeństw. Mankamentem jest jednakże płytkość oraz relatywizm owych przedsięwzięć.
nieosiagalna (jak twierdzisz) doskonalosc jednostki wyklucza doskonala funkcjonalnosc spoleczenstwa...zbiorowosc to suma jednostek, nie istnieje sama dla siebie - jej plytkosc swiadczy o plytkosci jednostki... nie smiej sie , nie jestem po studiach filozofii, a "chlopskie" rozumowanie czasem zawodzi - pozdrawiam
I tym samym trafiłaś w sedno mojej myśli. Jak odnieść się do "absolutu" zachowując materialne, płytkie, zmienne podłoże wszelkich ulepszających dążeń...? Pozdrawiam przeogromnie znad butli whiskey!!!
Nawet napisałam kiedyś o tym wiersz, wisi u mnie jako ostatni, nie chciałam tu wklejać, bo wiesz, czytelnicy mogą sobie nie życzyć :) Ucałuj swoją połówkę :)
W pierwszym odruchu chciałam napisać: doskonałość jest przereklamowana. Ale zadzwonił budzik w mojej głowie. Posłuchaj;
OdpowiedzUsuńDoskonałość jest tutaj: o dowolnej porze
Kiedy czytam, szatkuję, rozmawiam i zmywam,
Casals dla mnie wybiera nuty z wiolonczeli,
Gouldowi mdleją ręce, Kirkby zdziera struny.
Każdy może zobaczyć Petrę i Niagarę,
litować się nad biedą Etiopów lub Prousta
w oryginale przeczytać. Co tam Kunstkammery
przy byle komputerze: zwierzęta o kształtach
ze zmyślnych wzorników, rośliny orientu
i gemmy procesorów, cenniejsze od złota.
Jabłko nie jest dość jabłkiem, jeśli jest obite
I nie lśni; żadnej skórze nie starcza gładkości.
Nic nas nie zadawala: i leżą odłogiem
Kobiety i mężczyźni, pola i galerie,
Obrazy pod ścianami, bezczynne stosy płyt.
- tak doskonałość opisuje Jacek Dehnel. Prawda, że pięknie i prosto?
Ściskam serdecznie :)
Michale, nie oczekujesz tu odpowiedzi na swoje pytania. Nie wiem jak odszukać "kwintesencję", najgłębsza istotę rzeczy, pierwiastek absolutu w przemijajacym. Szukam, odkąd zrozumiałem, że nie rozumiem, szukam.
OdpowiedzUsuńMnie pomaga Talmud dziesięciu sfirot, komentarz do Księgi Ec Haim.
Doskonałość pojmowana po ludzku (czyli ciągle lepiej, bardziej, wyżej, mocniej, itd.) jest sztuczna. A absolut? Sedno życia towarzyszy nam od zawsze.
OdpowiedzUsuńJeśli każdego dnia czujesz radość z tego najprostszego powodu, że oddychasz i żyjesz, to jest to absolut. Nie ma w nim żadnego patosu.
Gdybym miała jednym słowem ująć czym jest kwintesencja życia, powiedziałabym: prostotą. Niczym więcej.
Pozdrawiam.
Nie oczekuję żadnych konkretnych odpowiedzi. Traktuję to jako dygresję, która po przeczytaniu przyczyni się do cichych wewnętrznych rozważań w sercach czytelników :) Jednakże dziękuję za dzielenie się własnym punktem widzenia w komentarzach i pozdrawiam Was serdecznie :)
OdpowiedzUsuń...kto powiedzial, ze dazymy do doskonalosci :-)
OdpowiedzUsuńW tym przypadku, nie chodzi mi o doskonałość jednostkową (nieosiągalną zresztą). Mam tu na myśli zbiorowość pod postacią dyrektyw, reguł, rozporządzeń, mającą udoskonalić funkcjonalność społeczeństw. Mankamentem jest jednakże płytkość oraz relatywizm owych przedsięwzięć.
OdpowiedzUsuńnieosiagalna (jak twierdzisz) doskonalosc jednostki wyklucza doskonala funkcjonalnosc spoleczenstwa...zbiorowosc to suma jednostek, nie istnieje sama dla siebie - jej plytkosc swiadczy o plytkosci jednostki... nie smiej sie , nie jestem po studiach filozofii, a "chlopskie" rozumowanie czasem zawodzi - pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI tym samym trafiłaś w sedno mojej myśli. Jak odnieść się do "absolutu" zachowując materialne, płytkie, zmienne podłoże wszelkich ulepszających dążeń...? Pozdrawiam przeogromnie znad butli whiskey!!!
OdpowiedzUsuńWymacaj ręką na poduszce obok :)
OdpowiedzUsuńDobre Margo. Dobre i trafne :)
OdpowiedzUsuńNawet napisałam kiedyś o tym wiersz, wisi u mnie jako ostatni, nie chciałam tu wklejać, bo wiesz, czytelnicy mogą sobie nie życzyć :) Ucałuj swoją połówkę :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń