poniedziałek, 20 stycznia 2014
Wieści z końca świata
Śnieg chwilowo przykrył moje myśli. W okna wali wicher otoczony białymi zawirowaniami. Zaraz muszę napalić w piecu, co niewątpliwie uchroni mnie przed soplami w nosie. Trochę posprzątam i po raz kolejny ruszę odśnieżać podjazd, znikający co chwila z moich oczu pod tą cholerną śnieżną pierzyną. Staram się również przyswajać nowe obowiązki i zadania, które jak na rangę mieszczucha do tej pory były mi zupełnie obce. Nie ukrywam ślamazarstwa i tego, że niezbyt pałam chęciami, ale jak to mawiają "mus jest". Czuję się trochę jak Dr Joel Fleischman z serialu "Przystanek Alaska" (do którego zważywszy na zaistniałą sytuację powróciłem po latach) z tą jednak różnicą, że jak na swoje nowe antypody on posiadał stałą pracę, czego ja nie mogę powiedzieć o sobie. Aczkolwiek mam wrażenie, że ten stan wkrótce ulegnie zmianie. Potrzebuję jedynie trochę zacięcia...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Trzymam kciuki za zmianę stanu, zacięcie, odśnieżenie myśli ;) Aczkolwiek bywają momenty, kiedy tak błogo skryć się pod białym puchem i przeczekać zawieruchy, prawda?
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie. Zwłaszcza siedząc przy kominku jednocześnie wsłuchując się w świst wiatru dmącego na zewnątrz domostwa. Tylko, żeby móc zachować ten spokój myśli...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Też się wsłuchuję w świst wiatru, a kominka zazdroszczę. Mnie musi wystarczyć kaloryfer :( Najtrudniej jednak o ten spokój myśli, ech. Pozdrawiam również.
OdpowiedzUsuńI ja trzymam kciuki za efektywne odśnieżanie drogi marzeń:) I co by nie było, idzie wiosna.
OdpowiedzUsuńZnasz tekst o przenosinach mieszczucha w Bieszczady? ;)
Pozdrawiam.
Znam. Teoretycznie zabawny. Jeżeli już trzeba go zastosować w praktyce... to bez komentarza;)
OdpowiedzUsuń:))) Syzyfowa praca to to, co jest w stanie doprowadzić mnie na skraj załamania... już pogodziłam się z tym, że dom trzeba sprzątnąć, a naczynia umyć, ale odśnieżanie wciąż mnie potrafi pokonać. Może dlatego, że na stopień zabałaganienia chałupy mam wpływ, w przeciwieństwie do wpływu na intensywność, stopień i częstotliwość opadów... Trzymam kciuki i dużo siły życzę :))) No i pozdrawiam lodowato :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za duchowe pokrzepienie organizmu:)
OdpowiedzUsuń