Gwar miasta. Jakże bliskiego. Zmiany czasu wdzierające się w oczy jak morska sól. Styl "bycia", tak odległy od tego, który w sposób niezmienny tli się w moim sercu. Wszystko to sprawia, że chciałbym zacząć biec. Bez ustanku. Jak najdalej od siebie i bliskich mi miejsc. Zamiast powietrza, łapać w płuca wiatr. A kiedy i jego już zabraknie po prostu zniknąć bezpowrotnie.
Gotów jestem umrzeć i odrodzić się po raz trzeci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz