Gotów jestem II
Wrażliwość jest jak przypadłość zniedołężniałego starca z wytartą laską w dłoni. Chybotającego się na obolałych nogach na wszelkie możliwe strony. Szyderczo wyśmiewany przez zalążki egzystencjalnych pędów ziemi, uparcie drepcze przed siebie z oczami mocno utkwionymi w cel własnego przeznaczenia.
Gotów jestem umrzeć i odrodzić się po raz drugi...
E tam, wrażliwość nie jest przypadłością, a cechą. Natomiast umieranie to wyłącznie niknięcie.
OdpowiedzUsuńA wiesz Samie, że pisząc to w ostatniej chwili zmieniłem z cechy na przypadłość. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Może, że cechy się nabywa a przypadłości się już posiada bądź same pojawiają się w czasie jak niechciane krosty...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Może, Michale, ale jeśli tak powiedz, czy można pozbyć się wrażliwości, unicestwić ją w sobie? Przecież kiedy coś w człowieku umiera, pozostaje pustka, to nie jest przestrzeń, którą można na nowo umeblować jak wysprzątany dom.
OdpowiedzUsuńNie niszczenie jest drogą odrodzenia, a wzrastanie, bo cokolwiek jest, jest kontynuacją. Tak uważam. Umieranie postuluje przeczucie nicości.
Dwa spostrzeżenia w Twoim komentarzu Samie jakimi są:
OdpowiedzUsuń- pustka jako przestrzeń nie do ponownego umeblowania
oraz
- umieranie jako przeczucie nicości
stanowią temat na niezłe rozważania filozoficzno-teologiczne. A to daje do myślenia. Zachowam sobie to w sercu. Dziękuję i pozdrawiam.