Spontaniczny przejaw chwilowego dostrzegania istoty spraw w świetle bardziej pozytywnym niż dotychczas. Co nie oznacza faktu, iż nadchodząca wiosna zarzuciła mi na rozum sidła optymizmu.
kwitną pąki drzew
pod sennym jeszcze niebem
powraca życie
Jak nie zarzuciła wiosna sideł optymizmu, jak zarzuciła?! ;)) No coś Ty? Ileż można dusić się w smutku. ;)) Nadejszła ta wiekopomna chwila, że i Tobie wiosenny wiaterek zamotał w głowie radośnie. :))
Nawet kilka chwil malutkiej radości i optymizmu to cenne doświadczenia. Ja Ciebie rozumiem, w tym świecie nie da się być w stanie permanentnego szczęścia, po prostu jest to niemożliwe. Za dużo myślimy...
Jak nie zarzuciła wiosna sideł optymizmu, jak zarzuciła?! ;)) No coś Ty? Ileż można dusić się w smutku. ;)) Nadejszła ta wiekopomna chwila, że i Tobie wiosenny wiaterek zamotał w głowie radośnie. :))
OdpowiedzUsuńSzkoda, że chwilowy ten optymizm, jak piszesz. A gdyby tak go rozciągnąć na dłużej?
OdpowiedzUsuńPróbowałem wiele razy. Po kilkunastu dniach zazwyczaj stwierdzam, że ja to nie ja i nie warto się oszukiwać ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za wgląd Matylda!
ok
OdpowiedzUsuńOk i co dalej...? ;)
OdpowiedzUsuńNawet kilka chwil malutkiej radości i optymizmu to cenne doświadczenia. Ja Ciebie rozumiem, w tym świecie nie da się być w stanie permanentnego szczęścia, po prostu jest to niemożliwe. Za dużo myślimy...
OdpowiedzUsuńOk dla "tej strony ulicy" którą wybrałeś :)
OdpowiedzUsuńTo fakt. Za dużo myślimy i za dużo się rozdrabniamy...
OdpowiedzUsuńOgólnie wolę polne drogi i pobocza mało używanych jezdni. Ale w tym mieście wszystko tonie w tłoku.
OdpowiedzUsuń