nade mną taka cisza
wplątana w całą szerokość
ptasich skrzydeł
przecinających niebo
jak nóż papier
na dole tu
by usłyszeć jej szept
najlepiej zaraz po deszczu
muszę oprzeć
zepsuty parasol
o krawędź ławki
i zadrzeć głowę
do góry
wspinając się na palcach
jak upadły Ikar
chcący oszukać słońce
Czytam Twoje wiersze z należną uwagą i skupieniem, ale jednocześnie sobie myślę, czego oczekiwać po londyńczyku, któremu jesień zaczęla się w czerwcu?
OdpowiedzUsuńOt właśnie to. Ostatnio uświadomiłem sobie, że napisałem całkiem jesienny wiersz, mimo iż dopiero minęła połowa lata. Ale cóż począć jak jesień podobnie jak u komentatorki Twojego ostatniego utworu jest również moją ulubioną porą roku! :)
OdpowiedzUsuń