Rozglądając się dookoła siebie, wchłaniając wszelkie zachodzące zmiany, coraz bardziej nabieram przekonania, że czasy arystotelesowskiego
"zdumienia" lub jasperowskiego
"przebudzenia" bezpowrotnie minęły. Rozpłynęły się we mgle powierzchowności wnikania w istotę rzeczy opartą już tylko fundamencie, którego trzon stanowi tzw: gdybanie do pustego wiadra.
fajne. jestem za. System wielu równouprawnionych prawd zupełnie mi nie odpowiada
OdpowiedzUsuńTwoje spostrzeżenie jest nieco paradoksalne. Przeczytaj uważnie co napisałeś i wtedy z pewnością dojdziesz do wniosku, że czasy zdumienia i przebudzenia się nie skończyły :)
OdpowiedzUsuńSzamanie: Ty ambitny ironisto, zajarzyłem i co więcej jestem pod nie lada zdumieniem!!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKarola: Właściwie to ten wpis powstał na bazie refleksji zrodzonej pod wpływem książki od Ciebie ofiarowanej.