L. Tołstoj - Zmartwychwstanie
Nie chcę otwierać oczu. Ściągać z powiek kwintesencji trwania. Nie chcę się budzić, przerywać powolnego "letargu" umysłu na nieakceptowalne czynniki zewnętrzne. Każdorazowe wyzwanie, polegające na podjęciu decyzji o kontynuacji "snu na jawie" sprawia, że w zetknięciu się z rzeczywistością dnia codziennego, zaczynam się topić niczym materiał regularnie polewany żrącym kwasem.
Steel Hook Prostheses - Neuropathy
Steel Hook Prostheses - Neuropathy
Tak. Skąd to znam? Może zna każdy.
OdpowiedzUsuńJeszcze flanela pościeli jest na mnie ciepła, jeszcze nie pomyślałem, żeby się odwrócić, żeby odwrócić ku sobie radio z zegarem. Nic jeszcze nie pomyślałem. Snuje się sen, chce jakby się dokończyć.
Potem pierwsza myśl, prawie błaganie - Oby dziś się nic nie zdarzyło, oby ta cholerna turlająca się kulka czasu wpadła na cyfrę dającą wygraną komu innemu, a mi czas, i wszystko co z nim, niech da spokój. Bo mnie przecież nie ma.
Zastanawiam się, czy Ty kiedykolwiek doświadczasz optymizmu? Strasznie melancholijny facet z Ciebie, chętnie przytuliłabym, pogłaskała i buziaka w czółko dała. Życie nam nie ma już nic do zaoferowania, więc trzeba olać je. Niech sobie trwa.
OdpowiedzUsuńa moze tak fontanna radosci http://www.youtube.com/watch?v=cNqNe7z0qnY - a poza tym sa momenty, gdy mamy prawo do smutku
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci przytulania do Matyldy! :D
OdpowiedzUsuńgdy przyklejam się do łóżka i chcę tylko spać wpadam w panikę, że depresja łapie mnie w swoje szpony.Chociaż sen bywa kusząco miły. A jak jest u Ciebie?
OdpowiedzUsuńa u was w Londynie nie ma takich wieczorów?:)
OdpowiedzUsuńZanim szary świt przetnie srebrną nitkę snu przychodzi ekipa i zwija niebo nade mną. Tak jest, a właściwie było, każdego ranka. Teraz sprytnie otwieram oczy, zanim przyjdą. Ale chociaż niebo chwilowo na miejscu i spokojniej oddycham, to nadal nie widzę w tym wszystkim sensu :)
OdpowiedzUsuńUściski Kopacz :)
A ja lubię otwierać rankiem oczy, witać nowy dzień na spacerze z psiakiem. Pierwsze 'dzień dobry", sąsiedzkie, świeże bułki w osiedlowym sklepie.... lubię, po prostu. Bo jestem.
OdpowiedzUsuńtaka regularność sprzyja przyzwyczajeniu.. uważaj!
OdpowiedzUsuńAle żeście mnie zbombardowali swoimi uwagami. Dziękuję bardzo za iskrę zainteresowania. Ja im bardziej zagłębiam się w czytanie blogów tym częściej się gubię w ich ilości. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPS: Marto u nas w Londynie to nic nie ma. Chyba, że pójdziesz o zmierzchu do parku.
Brakciszy: Znam, znam. Dosyć stare. Taki nasz polski J.M.Jarre.
OdpowiedzUsuń_____ *** _____
Marciocha: Czasami spływa na mnie ten dół. Ale ostatnimi czasy traktuję sen wręcz z boskim namaszczeniem. Pozwala mi się wyłączyć z rzeczywistości. A, że śnię bardzo rzadko, to czuję się przez te kilka godzin jakbym w ogóle nie istniał. Lubię ten stan i odwrotnie do uwagi Dory ilekroć otwieram oczy - Te od razu zachodzą mi łzami. Taki los.
Evo -> wobec tego kolejny post będzie jakby dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńNo i (:(:(: x3 dla Matyldy.
OdpowiedzUsuńW obliczu tak,żywych nihilistycznych odczuć religijnych bo należałoby je tak nazwać polecam książkę "Doświadczenia religijne" Williama Jemesa tam znajduje się jak sądzę studium "twojego przypadku"
OdpowiedzUsuńbuziaki
ps. Tołstoj po 50-tce miał podobne odczucia może bardziej nasilone, opisane są w tekście "Moja spowiedź", zazdroszczę ci lektury "Zmartwychwstania" ... zamierzam też wkrótce zmartwychwstać z Tołstojem, czeka na mój czas.
Zahaczę o tą pozycję. Buziaki :*
OdpowiedzUsuń