Na próżno szukać początku pozwalającego sklecić poszczególne fragmenty przeszłości w jedną przejrzystą całość. Tak, aby w pełny sposób zaspokoić wizję tego, co przeżyte a co mimo woli, uporczywie tkwi wetknięte w archiwalne szuflady umysłu.
Zbyt zakurzony by sięgnąć początku, zbyt ograniczony by określić koniec, kontynuuję proces sycenia wyobraźni w oparciu o strzępy doznanych chwil. Siedząc przykuty do fotela, zapatrzony w martwy punkt, oddaję się pod władanie powtarzalności.
Kammarheit - The Ruins and The Serene
to jest sposób na odnalezienie niepowtarzalności w tym, co już było i się powtarzało. słynna kąpiel Archimedesa zapewne nie była jego pierwszą, a jednak to w jej trakcie krzyknął: Eureka:)olśnienia są niepowtarzalne.
OdpowiedzUsuńTkwi w tym jakaś iskra, będąca nośnikiem inspiracji... Dzięki :)
OdpowiedzUsuń