czwartek, 20 października 2016
Po emigracyjny "stolczyk"
Dzisiaj mija równo trzy lata jak po dziesięcioletniej emigracji za granicą postanowiliśmy powrócić do kraju. Żyjemy na swoim wiążąc koniec z końcem. O reszcie nie chce mi się mówić. Szkoda słów na ten średniowieczny zaścianek mieniący się mesjaszem narodów. Zresztą nie wiem czy mam prawo zabierać głos nie będąc patriotą a tym bardziej katolikiem. Wśród rzeszy posiadających boski monopol na prawdę i światopogląd zapewne jawię się jako zdrajca i zakała polskiego społeczeństwa stawiany na równi z lewakami, pedałami, pedofilami, żydokomuną i gorszym sortem. A i Chrystus mianowany rangą biskupów na Króla i Pana nie może mi pomóc bo pierdolę wszelkie konwenanse i nie mam zamiaru przyporządkować się oczekiwaniom polaczkolandii. O ja nieszczęsny po-emigracyjny zakalec. Cóż począć, jak dalej żyć gdy nawet Bogurodzica królowa polski odwraca ode mnie swój zbawczy i miłosierny wzrok...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ciężko po latach w cywilizowanym kraju, zakorzenionym w wartościach tolerancji i wielokulturowości, przyzwyczaić się do zaduchu Polski, rozumiem cię doskonale. Tęsknię czasami za domem, górami, ale ta tęsknota blednie niestety.
OdpowiedzUsuńI właśnie takie mam odczucie...
Usuń