Przez ostatnie kilka dni udało mi się powrócić do bycia sobą w absolutnym tego słowa znaczeniu. Wdrążyłem w siebie idee niezdefiniowanego, razem z mnóstwem kasztanów, żołędzi, pożółkłych liści, deszczu, wiatru, piwa i nieskończonych godzin spędzonych na wędrowaniu w samotności. Wszakże trasy, które przemierzałem znam od podszewki, ale za każdym razem stanowi to absolutum novum, gdyż odkrywa na nowo to co przeszłe, przeżyte i zapomniane. Nadaje na kilka chwil formę ciągłą, wyrazistą. Umożliwia mi być tam, gdzie w istocie rzeczy czas uległ zatrzymaniu. I właśnie te kilka dni w roku pozwala mi się zebrać do kupy by zanurzyć w namacalnym rozpamiętywaniu czasu przeszłego, tonąc w nostalgii i zapomnieniu rzeczywistości.
Reasumując ten wpis wiadomość z ostatniej chwili:
Pilne: tvn48
W centrum Lublina podczas rutynowej kontroli, patrol policji przyłapał Michała K. pseudonim "Kopacz" na nieudolnym spożywaniu alkoholu w miejscu publicznym. Zatrzymany nie chciał się wylegitymować, recytując bliżej nie znany traktat filozoficzny, przerywany co chwilę tikami raczej alkoholowymi niż nerwowymi. Po użyciu środków przymusu bezpośredniego i próbie alkomatem zatrzymany miał 2.4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Z ustaleń policji wynika, że Michał K. to żonaty, bezdzietny mieszkaniec Hajnówki, absolwent filozofii lubelskiego UMCS, szeregowy pracownik hotelu w Białowieży, aktywny bloger wiązany przez policję z ruchami anarchistycznymi. Współpracownicy oraz sąsiedzi potwierdzili u zatrzymanego skrywaną, zaawansowaną chorobę alkoholową. Grozi mu grzywna.
Materiał zebrał i opracował do wiadomości publicznej Piotr P.
Takie wędrówki najlepsze. Ścieżkami nostalgii i samotności. I jak sie tu nie upić?
OdpowiedzUsuńSama atmosfera i świadomość bycia czyni mnie pijanym w takich momentach. Mógłbym nigdy nie trzeźwieć...;)
UsuńPozdrawiam
Kopaczu, cholera jednak dałeś się złapać? Ech... Życie... :)
OdpowiedzUsuńTeoretycznie... bo w praktyce mam opanowany dobry kamuflaż. Pozostałość z Zawiszy ;)
UsuńŚwietne to zdjęcie. Jest klimat i w ogóle, ale ja bym ci je zrobił rozpostartemu w fotelu, patrzącemu z zadumą (nawet zaszalałbym i podparł głowę dłońmi :) Ale wiadomo, selfie to selfie :)
OdpowiedzUsuńMiałem to na uwadze ale wstąpił we mnie Duch Lenina i poczułem się chwilowo władczo. A to zaowocowała nad wizją Stańczyka i wyszło co wyszło he, he...
UsuńTo jeszcze raz ja! Następnym razem idziemy... ee ....razem. I jeśli tylko fotel zimę przetrwa - robimy sesję. :)
OdpowiedzUsuńTomasz nawet jak nie przetrwa to pójdziemy. Do połowy kwietnia wszakże niedaleko a czas gna do przodu jak szalony...
Usuń