za każdym razem
kiedy myślę, że umarłem
budzę się o tej samej porze
wstaję z łóżka myję zęby i piję kawę
nie wiem ile w tym jest mnie
ale wiem, że muszę
bo tak właśnie wyścieliłem sobie
własne gniazdo
każdego popołudnia
wsiadam do tego samego autobusu
i jadę do pracy
w której uśmiecham się do ludzi
kładąc z tacy przed ich wypoczętymi sylwetkami
kawę, herbatę, piwo, wódkę
lody, kotlety, ryby, zupy, sznycle, combry, zrazy...
jestem na ich każde zawołanie
bez względu jak się czuję
uśmiecham się
mając wrażenie ze wargi
przyrosły mi już do zębów
i czasem z tego uśmiechu
wpadnie mi do kieszeni
niezła dniówka
smutnego kasjera w markecie
a czasem dostanę w ryj
nieskromnym słowem
zrugany jak pies
z podkulonym ogonem
uśmiechem łatam
niewygodną sytuację
i wracam do domu
tą samą drogą
dając odpocząć na kilka godzin
wargom sennie opadającym
na wyblakłe od światła zęby
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz