Jest już blisko. Jest coraz bliżej. Niezliczona ilość wędrowania, rozmów z samym sobą, odcisków na palcach nóg, litrach wypitego piwa dobiega końca. Kieszenie świecą pustkami. Ostatnie zaskórniaki starczą ledwie na setkę wódki, która spożytkowana pod głową frasobliwego Chrystusa dobrze się przyjmuje. Pozostaje już tylko daleka podróż do domu. Tak krótko a jednak z dużym balastem rozmyślań, wspomnień, wrażeń ulokowanych w głębinach kołatającego serca. Metafizyczny bagaż, którego nie sposób skraść w jakikolwiek możliwy sposób. I oto właśnie chodzi w niepoprawnym przeżywaniu życia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz