siedzę
końcem palców miętolę
rąbek książki
za oknem
zaczyna się ściemniać
w oddali rechot gówniarstwa
do mnie dociera tylko
odgłos srającego psa
po którymś tam piwie
stwierdzam że wszystko
jest chuja warte
zamykam książkę
i z wolna osuwam się
na dno
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz