piątek, 6 maja 2016

Egzystencjalna kwaska i chuj ...

I ponownie złapałem okres w którym chciałbym się rozpłynąć, zaniknąć i wyparować.
Nie mam ochoty na rozmowy, sprawozdania, anegdoty z życia codziennego wobec osób trzecich. Mówią mi, coś taki cichy, przygarbiony i markotny. Ja odpowiadam im sztywno i w pokorze (pierdoląc w myślach), taki czas przeżywam. Nic na to nie poradzę.
Fizycznie obcuję z tym, z czym nie chcę. Myślami jestem poza horyzontem wszelkich doświadczeń empirycznych. Rozpływam się w metafizycznej malignie przeszłości, snując co raz to nowe teorie przybliżające mnie do kwintesencji nihilistycznego niebytu...

Dla przypomnienia zwieńczę swój nastój moją ulubioną pieśnią przewodnią od czasów szkoły podstawowej, aż po dzień dzisiejszy...

KSU - To jest to, to mój świat

3 komentarze:

  1. siedząc 4 rok z rzędu na końcu świata nie nazywając tego zadupiem gdzie jedynie wiatr targa z konieczności i nie na samą myśl o powrocie do życia (czyt.rzeczywistości) odczuwam jedynie przerażenie ......
    wpadnij ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Na kawę......zjadłam liter parę

    OdpowiedzUsuń