Ponownie chwilowo w trasie. Samotnie wciśnięty w przedostatnie siedzenie
pekaesu wbijam nos w szybę autokaru, popadając w pewnego rodzaju
melancholijny trans spowodowany pięknem mijanych krajobrazów. Dookoła
mnie roztacza się ten specyficzny zapach moczu wsiąkniętego w materiał
siedzeń a nastrój spokoju natarczywie zakłócany jest mrowiem gówna
sączącego się nieprzerwanie z radiowej stacji
RMF FM. I tylko sprawdzone
sposoby jakimi są własna muzyka i butelka wina, nadają właściwy ton
odbywanej podróży.
I oto jestem - bezdomny w wielkim mieście, siedzący na szczycie Wzgórza pod wizerunkiem pobielanego Chrystusa. I oto zaraz trzeba szykować się do powrotu, bo przecież nie zawsze zamknięte rozdziały można ponownie powiększyć o te kilka stron więcej...
Ben Woods - This Light Of Ours
Dobrą rzeczą jest chociaż to, że do Zamkniętych Rozdziałów możemy powrócić...
OdpowiedzUsuńWłóczykij
Dlatego z takim umiłowaniem delektuję się przeszłością...
OdpowiedzUsuńA czy wziąłeś ze sobą butelkę wina by cichaczem wypić na Górze Trzech Krzyży :)
OdpowiedzUsuńNie mogłem pojechać do Kazimierza. Po prostu czas jakim dysponowałem wystarczał jedynie na chwilowe zniszczenie w moich ulubionych miejscach Lublina:(
OdpowiedzUsuń