... pewnego odcinka czasu, który od zawsze był i jest mi bliski. Teraz dominuje już aura mżawki i śniegu z deszczem. Błota i chlupiących butów. Książek Ciorana i powieści Bukowskiego.
Nie dzierżę tego okresu ale muszę sobie teraz z nim radzić, aż do połowy lutego. Wtedy to znowu będę z wolna odżywał do czasu rozkwitu budzącego się świata. Tak, by potem jak ten wąż połykający swój własny ogon zgodnie z cyklem pór roku na powrót pogrążyć się w egzystencjalnym marazmie...
I tak w kółko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz