czwartek, 13 września 2018
Mowa Lasu
Lubię się zatrzymać w lesie. Popaść w stan całkowitego bezruchu. Przez pięć minut, piętnaście, godzinę, dwie. W zależności od potrzeby wnętrza. Stać jak obumarły pień z zamkniętymi oczami i wsłuchiwać się w głos leśnego majestatu. Odbierać w tej głuszy każdy szelest, podmuch, skrzypnięcie. Być świadkiem pracy dzięcioła, obserwatorem spadających szyszek lub żołędzi. Podążać za przemykającym lisem, oko w oko stanąć z obserwującym twoje zachowanie jeleniem lub zmierzyć się z płochliwą sarną. Zatopić się w szumie mrowiska i bezwładnym machaniem kończyn żuka gnojaka. Wchłaniać w siebie to, co tak szybko mimo swojej potęgi może dzięki nam zniknąć....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obserwowanie spadających szyszek... To mi się podoba :). Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńl.