Szkoda, że zaczął w tym roku stosunkowo wcześnie. Fala frustracji przeszła przez moje ciało, kiedy jeszcze znajdowałem się w łóżku. Wystarczyło przeciągnięcie budzącego się oka w stronę okna. A przecież było tak pięknie poprzedniego dnia. Wszakże zimno, ale sucho i rześko. Czyste niebo dodawało otuchy i potęgowało realizację zamierzonych planów na następny dzień. Praktycznie wszystko prysło, rozmyło się wraz z ujrzeniem śnieżnej poduchy przykrywającej wszystkie moje chęci. Najgorsze jest to, że poducha wciąż rośnie, a puch walący z góry nie zamierza ustąpić. Przynajmniej przez następne X godzin...
Ten widok na zdjęciu wcale nie nastraja aż tak pesymistycznie. Jest świeży i czysty.
OdpowiedzUsuńIwona
To tylko namiastka tego, jak wygląda Puszcza i okoliczne pola zimą:) Ale nie zmienia to faktu, że na mnie oddziałuje nad wyraz depresyjnie.
UsuńPozdrawiam:)
Wyobrażam sobie, jak musi być pięknie z większym śniegiem. Uwielbiam zimę. Mnie ona humoru nie psuje. Chyba odporna jestem na zmienność aury.
UsuńIwona
Niewątpliwie jest pięknie. Ale ja trzymam swój ton na zimę ;)
UsuńNie na temat. Czytał Pan Knausgarda? Mnie się wyjątkowo spodobał? Ewa Cz. z Jeleniej Góry.
OdpowiedzUsuńKoty pomagają, dają mnóstwo radości, my mieliśmy do niedawna trzy, ale Czaruś odszedł 29 czerwca po 13 latach życia z nami. Żbikuś i Iskierka śpią z nami codziennie, leżą na szyi Zbyszka lub na mnie, kto nie kocha kotów jest według mnie biedny i poszkodowany przez los. Ewa Cz.
OdpowiedzUsuń