Godzina 22. Siedzę sobie swobodnie na plastikowym krześle w ogrodzie, kończąc Amarenę z dolnej półki marketu Biedronka. Noc, gwiazdy i łysy połyskujący na całym horyzoncie bezchmurnego nieba. Błogość absolutna i najwspanialsza rzecz jaką daje drugi kwartał kwietnia: Wszechogarniający mnie ze wszystkich możliwych stron rechot żab. Jednostajna melodia, wręcz opera płazich nut rozchodząca się echem po wielu kwadratowych kilometrach. Czysta zwierzęca muzyka, niezakłócana przez żaden miejski chaos i harmider ludzkich skupisk. Po prostu wieś, mokradła, pola, łąki i las.
Gratuluję i zazdraszczam.
OdpowiedzUsuńKwiecień to miesiąc narodzin nowego życia. Obyśmy my także w takie noce mogli narodzić się na nowo.