Pola. Wyblakłe krajobrazy, ogołocone ze złota i jesiennych kolorów pejzaże. Każdego dnia oddające się w milczeniu nadchodzącej zimie. To uczucie przemijalności, utraty kolejnego roku wpisane jest w smutek marznących traw i pozorną martwotę gołych gałęzi drzew. I tam gdzieś, zamyślony, chwytający wzrokiem szary horyzont jestem Ja - mały punkt wtopiony w odwieczną metamorfozę natury.
Wczoraj znalazłam w ogródku ostatniego żółtego nagietka. On chyba nie wiedział, że już jesień.
OdpowiedzUsuńDla mnie ten rozdział kończy się kiedy tuż za moim oknem olbrzymia brzoza traci ostatni złoty liść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)