Nie wiem jak wy oraz wasze kubki smakowe, ale dla mnie po ponad dziesięciu latach pracy w gastronomi konsumpcja pozostałości z talerzy gości sprawia nie lada frajdę. Mogę wręcz przyznać, iż traktuje to jako proces w szeroko zakrojonej drabinie degustacji najrozmaitszych produktów. Pochłaniając pozostałości rzucone samopas na talerzach gości jestem w stanie określić nie tylko ich gust gastronomiczny, ale także zdefiniować ich osobowość na podstawię chociażby kształtu pozostawionych nadgryzień danych potraw. Dziamgnięcia świadczą o zbyt wyeksponowanym alter ego danego gatunku gości. Tu pod tym względem przeważają kobiety, o tak zwanym syndromie małej łechtaczki lub po prostu stęchłe zdziry próbujące wyżyć swoją trudną do zdefiniowania nadpobudliwość na bogu ducha winnym kelnerze. Stanowcze, aczkolwiek niedokończone kęsy to przewaga ludzi o zdeterminowanych poglądach i dość twardym nastawieniu do życia. Przeważa tu rodzaj męski przejawiający skłonności do zbyt dosadnego traktowania swojego męskiego ego. Zaczęta i niedokończona ciapkanina widniejąca na talerzu, to bez wątpienia obraz rozkapryszonej bachorowni, która przed zżarciem dania, manipulując rodzicami rodzi nie lada wyzwanie dla przyjmującego zamówienie. No i wreszcie czysty wymieciony do cna talerz. Dwojaki znak mający następujące interpretacje: Gość naprawdę ceniący sobie walory restauracyjne oraz smak serwowanej potrawy lub też tzw: "przybłęda", czyli człowiek, który wydał swój ostatni grosz by skonsumować posiłek w atmosferze ekslusiv. Zresztą zaistniała sytuacja nie pozwala mu pozostawić talerza w jakiejkolwiek innej formie. Można by przytaczać podobnych przykładów bez liku, bo różnorodność podniebienia jest tak samo szeroka i zróżnicowana jak ludzi na ziemi.
Ktoś mógłby się obruszyć i zapytać czy nie łapie mnie obrzydzenie czyniąc tak niestosowne posunięcia. Owszem zdarzają cię jakieś niepożądane "cofki". Wtedy po prostu odstawiam talerz prosto w okno zwrotu brudnych naczyń i po sprawie. Co się odwlecze to nie uciecze. Ważnym elementem następującym każdorazowo przed spożyciem pozostałości są jednak nowe sztućce. Bądź co bądź, ale podstawy BHP należy zachowywać. Tu dochodzi jeszcze kwestia pielęgnacji jamy ustnej przed niepożądanymi elementami lubiącymi zachodzić zwłaszcza między zębami widelców.
A więc smacznego!!!
Hahaha, zniesmaczyłeś mnie na maksa, ale i tak zajebisty wpis:) Mam nadzieję, że nie dojadasz rozpaćkanej bradziagi po dzieciach :P
OdpowiedzUsuńNie. Zawsze można poczekać na lepsze kąski...;)
OdpowiedzUsuń