Czas w którym mimo ciągłego ruchu wszystko zwalnia. Podąża sobie właściwym tempem do przodu, nie będąc jednocześnie pod władaniem sprzyjających bądź niedogodnych okoliczności. Absolutne wyobcowanie. Szybowanie myślą ponad tłumem. Ponad ludzkimi skupiskami. Z dala od zawodzeń i słownego ucisku. Obrałem tor po którym płynę nie zważając na pośpiech rozgrywający się wokół mnie. Wiem dokąd zmierzam. Wiem też, że jeżeli nie spieprzę tego sam to nikt i nic nie będzie w stanie mnie z tej drogi zepchnąć. Nawet śmierć...
(cholernie) zazdroszczę.
OdpowiedzUsuń