czwartek, 31 grudnia 2009
Stare w nowym
Styczeń, luty, marzec, kwiecień, maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, październik, listopad, grudzień - doskonała kompozycja dwunastu miesięcy, zataczających od tysiącleci te same koło. Abstrakcyjna moc, spoglądająca niewzruszonym wzrokiem na cały przebieg naszej tułaczki. Milcząca potęga skrywająca w sobie całą prawdę o wszelkim życiu i istnieniu. Nieugięta w swojej zdumiewająco skonstruowanej powtarzalności, w której jednak nic nie wygląda tak samo. Dzisiejszy dzień w naszym postrzeganiu rzeczywistości jest ostatnim dniem roku. W istocie, tej fenomenalnej maszynerii, która nigdy nie szwankuje, nie ulega spowolnieniu lub przyspieszeniu, stanowi kontynuacją tego, co we własnej przemijalności nazywamy "nowym"...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
maszyneria choć czasami szwankuję, ale trwa i dalej, dalej, dalej - NIECH CIĘ BĘDZIE DOBRZE!!!
OdpowiedzUsuńTa ludzka na pewno, ta co jest ponad nami nigdy, a nawet gdyby, to w sposób dla nas nie do końca pojęty. Dziękuję Holden :)
OdpowiedzUsuńJakby nie patrzeć idzie nowe...
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym:)
Ano w naszym mniemaniu nowe. I niech tak już zostanie... Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia: oby to Nowe było inspirujące, ciekawe, radosne!
OdpowiedzUsuńa więc Dobrego, Nowego czy Starego po nowemu - byle do przodu ;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło z kraju nad Wisłą :-)
Postaram się starać ... ;)
OdpowiedzUsuńpostaraj się:)
OdpowiedzUsuń..życzę Tobie z całego serca
OdpowiedzUsuńaby ten Nowy Rok 2010 był przyjemniejszy niż Stary.. żeby opływał w radość i zdrowie, był niepowtarzalny i niezwykły! :)
..pozdrawiam serdecznie..:)
Noworocznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCudna fotografia w szkolnym fartuszku(?)
OdpowiedzUsuńMiłości i jak najwięcej powodów do uśmiechu:)
Ano w szkolnym, z odpinanym kołnierzykiem. Ucieleśnienie niewinności;) Było mięło.
OdpowiedzUsuńDziękuję styczniowo:)
śliczności takie, aż mi się instynkt macierzyński budzi na Twój widok :-))
OdpowiedzUsuńNiestety jestem już odchowany. Nawet podwójnie. Na początku była mama, teraz wszelkie braki i niewygody szlifowane są przez moją małżonkę. Nie narzekam ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń...cudne profilowe Kopaczu.....trzeba się dać porwać nurtowi...to wtedy nie ucieka tak szybko...:)...serdeczności i wszystkiego dobrego w tym Nowym....
OdpowiedzUsuńDziękuję Maju bardzo!
OdpowiedzUsuńMiałam taki fartuszek z odpinanym kołnierzykiem i tarczą na ramieniu, w kieszeni nosiłam kanapkę i gumę do skakania, guma pochodziła, z różnych majtek, nie tylko moich, ważne, że można było skakać, to była zabawa... uuuu wieczór wspomnień się zaczyna!
OdpowiedzUsuńA ciapy w worku nosiłaś do szkoły ?
OdpowiedzUsuńno jacha i oglądałam właśnie zdjęcia, matko z córką, mój syn się ze mnie śmieje... tzn tamtej mnie, bo mam albo podrapaną twarz, albo podbite oko, albo jakieś dziwne inne na twarzy, szyi.
OdpowiedzUsuńCzort był ze mnie, w dywanie dyrektora znałam niemal każdy wzorek, a teraz mi się ludzie kłaniają na ulicy, w księgarni, galerii, ksiądz dziękuje z ambony, prezes wręcza dyplomy, ludzie oklaskują, mama z tatą ronią łzy, tylko nie wiem, czy ze szczęścia, że jednak im się udało, czy ze śmiechu!
Ty mnie ciągniesz w zakamarki wspomnień...
Wedle życzeń Margo. Fajnie jest tak powspominać ze zdjęciami w ręku. A propo szkolnych wspomnień; odznaki wzorowego ucznia nie doczekałem się nigdy, podobnie jak świadectwa z czerwonym paskiem :)
OdpowiedzUsuńA ja w szkole byłam bardzo grzeczna, a dorośli często pytali mnie "co ty taka poważna jesteś, dziewczynko?". Za to teraz koleżanka w pracy, której prawie mamą mogłabym być, przedstawia mnie innym koleżankom jako "szurniętą B." :-))
OdpowiedzUsuńNoworoczne pozdrowienia, Kopaczu. Wszystkiego dobrego!
Wielkie dziękuję Isle :)
OdpowiedzUsuńIsle, ale ja cały czas jestem szurnięta, tylko wyglądam poważenie i to mnie wkurza, muszę coś z tym zrobić!
OdpowiedzUsuńhehe
Kopaczu - ja to miałam czerwony pasek, ale nie napiszę gdzie... hehe
i zapewniam, że nie był drukowany!
Ten rodzaj pasków, będący wyróżnieniem dla niesfornych uczniów nieraz został i dla mnie zatwierdzony przez mamę lub tatę ;)
OdpowiedzUsuńMoi rodzice twierdzą, że nigdy takich pasków nie było i zawsze byli ze mnie dumni, jak to się zmienia punkt myślenia... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie
Czasami myślę sobie, że dzięki tym paskom jestem dzisiaj tym kim jestem. I prawdę mówiąc, wcale z tego powodu nie narzekam. Rodzicielska edukacja, nawet jeżeli zawierała pewne ekstremalne elementy nie poszła w las. I za to jestem im wdzięczny po dziś dzień!
OdpowiedzUsuń