Nie bałabym się
dotyku Twoich dłoni,
gdybym wiedziała,
że są wolne od kolców.
Poszarpane emocje
zbyt długo goją rany.
A ja nie znoszę owijania
się w bandaże.
Porzuć więc marzenie
o dobrodusznej kłodzie,
rzuconej w ogień
Twoich oczekiwań.
Wolą woli pozostanę w cieniu
własnych błahostek i iluzji.
Z dala od Twojego oddechu,
bicia serca i stukania palcami.
Bajki o dobrych chłopcach
są jak przesuwanie
donic z pelargoniami
po zdradliwych krawędziach
własnego balkonu.
DOBRZY CHŁOPCY są (do 10 roku życia:)
OdpowiedzUsuńProblemy zaczynają się, gdy ze snu niewiedzy zostaje wyrwana świadomość.
OdpowiedzUsuńCoś nam depresyjnie się robi...
OdpowiedzUsuńZa dużo Poświatowskiej i Plath ...
OdpowiedzUsuńPięknie zamknięty wiersz...tymi pelargoniami i krawędzią:)
OdpowiedzUsuńDziękuję uprzejmie :)
OdpowiedzUsuńzajebisty wiersz, spociłam się
OdpowiedzUsuń