"Jeżeli jakiekolwiek pożegnania, włączając w to podanie dłoni samemu sobie, to tylko przy tym utworze" - myśl, która towarzyszy mi od dnia, w którym po raz pierwszy miałem styczność z muzyką Joy Division a zwłaszcza z przeszywającą mnie swoją wrażliwością i bezradnym pesymizmem, twórczością poetycką Iana Curtisa.
Dziękuję Trzeciej Stronie Księżyca za ponowne rozbudzenie tego, co trochę zostało pokryte kurzem ale nigdy nie zostało zapomniane :)
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM Joy Divison...
OdpowiedzUsuńczasami wydaję mi się, że w zbyt dużych dawkach przyjmuję...
...lubię taką muzykę...choć przyznaję,że nie znałam...:).....a pożegnania chyba jednak wolę w ciszy...
OdpowiedzUsuńNa Trzeciej Stronie Księżyca mnóstwo regolitu. Też czasem lubię coś odkopać, bo a nuż znajdę tego zielonego kotka z plastiku, którego, dziecięciem będąc, zagubiłam w przydomowej piaskownicy.
OdpowiedzUsuńJa z kolei dziękuję za to, że zaglądając tutaj przestaję zarzucać sobie "zgubność" moich myśli.