sobota, 19 września 2009
Z... Do...
Za zamkniętymi oczami widzę to, co widzieć chcę. Tam nie ma miejsca na drobiazgi i pierdoły ubóstwiane przez roztańczone masy. W ciszy i kontemplacji własnego "Ja" słyszę to, co usłyszeć bym chciał, będąc rozdzieranym przez tak dobrze mi znany tłum władający dniem. W tym całym ścisku i duchocie, lubię odskoczyć wyobraźnią w niebyt i sferę abstrakcji. Zawiesić chwilowo jestestwo jak koszulę w szafie. Poszybować całym sobą jak najdalej, od tego nieustannie wypełniającego wszystkie nasze zmysły szlamu, lepkości słów i obrazów, przed którymi na co dzień musimy uginać swoje kolana. Wszakże są to sporadyczne momenty, siłą wyrywane z uporządkowanego harmonogramu, lecz ich wartość sama w sobie jest niewysłowiona.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Może więc warto ująć czas na takie momenty w harmonogramie, by nie trzeba go było wyrywać ?
OdpowiedzUsuńz drugiej strony
kontemplować zgodnie z harmonogramem zapewne byłoby trudniej :)
nie szybuj za daleko:))) serdeczności!
OdpowiedzUsuń..świetnie opisałeś swoją 'odskoki w niebyt'..:).. ja mam swoje 'zawieszenia' jak Leniwiec na drzewie.. - takie momenty nawet sporadyczne dobrze jest mieć - są koniecznością niezbędną! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam..
Jasność widzenia
OdpowiedzUsuńmarzenie każdego z nas :)
Mam nadzieję, że na półkach masz porządek. Taki bezpiczny porządek przed światem ;).
OdpowiedzUsuńAle Kopaczu, jeśli zawiesisz jestestwo, to jaki cały ty sobie pozostaniesz? Chyba, ze jestestwo jest czymś przypadkowym, co nam się przytrafia, a nasza Istota na czym innym polega...
OdpowiedzUsuńZerua: Taka możliwość była by zapewne pięknym rozwiązaniem. Aktualnie dla mnie jest to wciąż sfera marzeń. I może to i dobrze, gdyż wyrwana od czasu do czasu charakteryzuje się chociaż wzmożoną aktywnością doznań :)
OdpowiedzUsuńHolden: Realność sprowadza mnie z taką szybkością na ziemię, z jaką zdołałem się z niej na chwilę oderwać.
AnSa: Stuprocentowa racja :)
Margarithes: Pielęgnujmy je zatem!
Temi: Ni krzty kurzu, co czasem mnie przeraża rozmiarem mojej pedanterii.
Szamanie: Jak cień zagubiony we mgle, którego intensywność wyznaczana jest przez owe przypadkowe zdarzenia, będące planem dla naszej egzystencji. Przynajmniej jej nieoderwaną częścią.