Ostatnio sporą ilość czasu spędziłem w przeszłości. Dokładniej w poszczególnych etapach mojego dzieciństwa i wczesnym okresie bycia " nasto". Próbowałem na nowo odkryć to co przed wieloma laty zostało już odkryte. Z tą różnicą, że teraz nie robiłem tego namacalnie jak niegdyś, tylko myślą i przywoływaniem wspomnień. Selekcjonując więc dokładnie wybrane chwile, wydarzenia, momenty na nowo ożywiałem je w myślach, starając się odtworzyć w pamięci, każdy najmniejszy ale jakże istotny w swojej roli detal. W większości był to czas związany z harcerstwem "Zawisza" i powiązanymi z tym okresem przygodami. Był to niewątpliwie wspaniały wycinek z mojego życia.Ilekroć odwiedzam swój rodzinny dom, zdarza mi się nienaumyślnie wyciągnąć z zagraconej zapomnianymi drobiazgami szafki pudełko. Pełne wyschniętych szyszek, ptasich piór, specyficznych kamieni, pordzewiałych łusek, niedopalonych węgielków, których już raczej nigdy nie podłożę do ogniska w celu zachowania więzi braterskiej wspólnoty, wytartych naszywek itp. trofeów. No i legendarna "Kronika Stopnia" z hasłem widniejącym na wklejonej pocztówce na drugiej stronie: "Czy istnieje taka przygoda, która poniesie nas ku nieskończoności"....


